Długo zastanawiałem się czy wystartować, 10km za 80pln?, może trzeba odpocząć?… myślałem. Decyzja była trzyetapowa, zarejestrowałem się, odebrałem pakiet – a ostatecznie zdecydowałem o starcie. Decyzja zapadła przeddzień biegu, gdy byłem na imprezie firmowej, która kończyła się rano w niedziele (dzień biegu). Dałem rade wstać rano, wrócić z hotelu Narvil do domu, chwila z rodziną i potem szybko na bieg. Na starcie byłem o czasie, a że samochód zostawiłem ok 1,5 km od startu – przeprowadziłem, wyjątkowo (jak na mnie) rozgrzewkę biegową. Na starcie spotkałem kumpli, którzy mieli cele: życiówka, 40min, etc… Ja celu nie miałem. Mało biegam, a jak już to długie biegi więc 10km było dystansem średnim, do którego przygotowany nie byłem. Dla mnie to szybki bieg. Wystartowaliśmy, pobiegłem za kolegą, który deklarował 40min, ale w tłumie szybko się zgubiliśmy. Biegłem równo, o dziwo poniżej 4 min na 1km. Myślałem, dobra, pobiegnę tak ile dam rady, potem zwolnię. Do 5go km był jak zwykle tłok, potem zrobiło się przyjemnie. Podbieg na Spacerowej mnie nie ruszył, wyprzedzałem całe tłumy. Potem już luźno, dobiegłem do dwóch (nieźle biegnących) dziewczyn i wyprzedziłem je. Jedna odpuściła, a druga pobiegła za mną. To był potrzebny motywator, bo akurat poczułem lekką kolkę (ostatnio często mi się zdarza). Biegłem z pace ok 3:50 czując na plecach oddech jednej z dziewczyn. Na 8km wiedziałem, że będzie dobry wynik, nie zwalniałem tym bardziej, ze ostatni km to długi zbieg. Na owym zbiegu kolejna kolka – tym razem już na nią nie zważałem. Biegłem szybko ale dziewczyny (obie) mnie wyprzedziły:), choć tylko w czasach brutto. Na metę wpadłem z czasem poniżej 40 min, co mnie bardzo ucieszyło, bo był to 3’ci mój rezultat, a ostatni raz poniżej 40min pobiegłem 10km w 2011r. Bieg jak zwykle fajny, choć nie warty 80pln wpisowego.