W tym roku cykl MosirGutwinRun zacząłem kiedy się kończył:). Wystartowałem tylko w ostatnim cyklu. Teraz inaczej niż rok temu – do wyboru dwa dystanse (5,2 km oraz 10,5 km), trasa także inna. Wystartowałem w obu. Pierwszy bieg na ok 5km, jak zwykle w lesie, po terenie. Zacząłem szybko z ekipa młodzików. Po 1 km grupa zaczęła mi nieznacznie odjeżdżać. Biegłem w tempie poniżej 4 min/1 km czyli jak na mnie dość szybko. Cały czas kontrolowałem dystans i czas aby na mecie zameldować się w okolicach 20 min. Tak się stało, mój czas 20:17 i 5te miejsce. Drugi bieg to już inna bajka, było wiele rywalizujących zawodników w grupach wiekowych. Ja walczyłem o nic. Plan był taki aby podciągnąć Marka w okolice 44min, obrona drugiego miejsca w M40. Finalnie nie udało się, Marek miał długa przerwę treningową i w M40 spadł na 3 miejsce (też pudło). Pierwszy km biegliśmy razem – potem, widząc oddalającą się grupkę rywali postanowiłem ich dogonić i trochę zwolnić ich tempo, taki plan chytrus:). To też się nie udało:) Dogoniłem ich, w tej grupie także była rywalizacja – Kola, który walczył o podium musiał zyskać 30 sec nad przeciwnikiem. Plan miał prosty – do 5km razem a potem próba ucieczki. Przykleiłem się do niego i próbowałem pomóc. Przyśpieszyliśmy o kilka sekund na km, ale czujny Paweł Wosiek urwać się nie dał. Na 7km nasze tempo zaczęło delikatnie spadać, więc ja wymyśliłem sobie kolejny cel. Dogonić zawodnika „w zielonej koszulce”. Jak zdecydowałem tak zrobiłem. Dogoniłem go 1,5 km przed metą, chwilę „powiozłem” się na jego plecach, ale potem pobiegłem do przodu. Na ostatnich metrach przyśpieszyłem tak, że na mecie wypracowałem ok 100m przewagi nad wyprzedzonym i znacznie zbliżyłem się do kolejnego rywala. Na metę wpadłem z 3cim czasem. Generalnie, fajna impreza, pierwszy raz biegłem dwa szybkie biegi jednego dnia. Może w przyszłym roku uda się zaliczyć cały cykl.