Bieg Entre.pl rozgrywany od 2’uch sezonów na warszawskim Moczydle zawsze jest w moim kalendarzu. Głownie z uwagi na lokalizacje ale i sentyment. Tym razem trasa taka jak w roku ubiegłym czyli trzy pętle w skład których wchodziła lubiana przeze mnie górka w parku Moczydło. W tym roku na starcie stanęło kilku znajomych i to spowodowało, że zamiast lekkiego treningu był porządny bieg. Trasa urozmaicona, asfalt, kostka, trawa, żwir – słowem wszystko co bieg trialowy powinien posiadać. Po starcie, znając trasę biegłem na 80%, wiedziałem, że będzie ciężko. Od początku 50m z przodu biegł jeden z moich znajomych i to spowodowało, że jak zwykle załączył mi się program: gonić. Na pierwszej pętli dystans utrzymywałem, potem zacząłem lekko niwelować stratę. Udało mi się to połowie dystansu. Po wyprzedzeniu kolegi odezwała się moja (ostatnio częsta) kolka. Nie nawiedzę jej. Myślałem tylko o tym aby mocno nie zwolnić. Od połowy trasy wyprzedziło mnie 3ech zawodników, ja jednego. Na ostatnich dwóch kilometrach kolka lekko odpuściła a ja biegłem na 100%. Uało się, do mety dobiegłem na 24tym miejscu (3ci w M35) niewyprzedzony przez nikogo ze znajomych. Wynik mnie zadziwił. Tylko parę sekund gorzej niż na Biegu Niepodległości gdzie trasa była zdecydowanie szybsza. Czy to wina niedomierzonego dystansu? Czy fakt, że lubie trasy interwałowe i góry. Muszę to sprawdzić.