Yeeeah:) Wreszcie padł. Długo wytrzymał ale skapitulował. Chodzi oczywiście o mój Personal Best w półmaratonie. W maju 2009r podczas mojego 4go półmaratonu pobiegłem 1h 26min 36sec (mBank Półmaraton w Łodzi). Od tamtego czasu upłynęło duuużo czasu (doszło kolejnych 28 półmaratonów). Przez te prawie 6 lat nawet nie zbliżyłem się do życiówki z Łodzi. Najbliżej, aczkolwiek daleko, byłem na mecie Półmaratonu Warszawskiego z 2013r. Teraz w Wiązownej wystartowałem po raz 7. Start tam to dobre rozpoczęcie sezonu – choć w tym roku (z powodu braku zimy) sezon otworzyłem zdecydowanie wcześniej. Po raz pierwszy miałem plan – powalczyć z leciwym PB. Dodatkowo, starty w Falenicy i na Kabatach mówiły mi, że forma jest. Pytanie tylko: czy to forma na 21km czy tylko na 10km?. Start w gronie znajomych i dużej reprezentacji Gapmont Running Team (Marek, Paweł, Jacek i Arek, który po kawałku swojej osoby odsprzedał do różnych klubów) oraz paru znajomych z biegania i pracy. Moje przygotowanie do biegu prawie perfekcyjne (jak na mnie). Nawet mój Suunciak dostał specjalną aplikacje, którą napisałem, dzień wcześniej, aby „mówił” mi jak daleko jestem od 1h26m. Przed startem krótka rozgrzewka, ale bez przesady. Miałem w planie biec „negative split” zaczynając od ok 4:10 a kończąc na 4:05. Plany te wzięły „w łeb”. Zaraz po starcie Arek przedarł się do przodu i spowodował, że mój pierwszy kilometr biegłem z tempem 3:55. Widziałem to ale moje tempo wydało mi się dość komfortowe. Chyba moja strefa komfortu się przesunęła:) Arka widziałem cały czas - jakieś 100 m z przodu. Postanowiłem, że gram VaBanque. Nie zwolniłem do 4:10. Biegłem pomiędzy 3:55 a 4:00. Piąty kilometr – wszystko super, nie ma nawet kolki (próbowała – ale odpuściła, wiedziała chyba, że dziś na mnie nie ma mocnych). Na 10 kilometrze i na nawrotce nadal przewaga Arka była podobna (max 150 m). Wtedy oceniłem swoje samopoczucie – jako dobre. W tym roku Wiązowna była dość ciepła 7 st. C i prawie bez wiatru. Prawie bo pierwsza połowa lekko pod wiatr (i pod górkę), druga z wiatrem i z górki. Warunki optymalne. Po 10 tym kilometrze widziałem wszystkich znajomych, którzy byli za mną i okrzykiem dopingowali mnie go walki. Biegłem równo – cały czas na zegarku tempo oscylowało pomiędzy 3:55 a 4:05. Czułem się świetnie. Piętnasty kilometr z czasem poniżej 1h to także moje PB na 15km (do tej pory 1h03min – wywalczone w Bełchatowie). Do mety silnik pracował optymalnie. Co prawda Arek mi uciekł bo w drugiej części biegu znacznie przyśpieszył, ale to nie było ważne. Ważne było to, że 2km przed metą mój zegarek (z moją aplikacją) ciągle pokazywał -1:51 co oznaczało, że jestem prawie 2min szybszy od zakładanego czasu 1h:26min. Na metę wpadłem z uśmiechem i czasem 1h 24min 05sec – co dało 69 miejsce OPEN (i co najważniejsze PB pobity o około dwie i pół min). Na koniec dodam (bo co tu jeszcze pisać), że wynik w mojej głowie podkręcił trenejro Pszczółek, który na starcie przypomniał mi, że jego PB jest lekko powyżej 1h25min. Vivat Wiązowna - Arek i paru znajomych także poprawili swoje życiówki, a Arek zajął 2 miejsce w kategorii dziennikarzy:).