Matys Running - Paris Marathon 2015 Matys Running - Paris Marathon 2015
Portal wyników sportowych

Menu:


Nazwa: Paris Marathon 2015
Data: 12.04.2015
Dystans: 42,195 km
BIB: 8518
Czas netto: 03:10:41
Czas brutto:
Miejsce OPEN: 2145
Liczba zawodników na mecie: 40157
Procent: 5%
Średnia prędkość: 13,3 km/h
PACE: 04:31 min/km
Typ: Road
Miejsce: Francja, Paryż


   Na fali sukcesów biegowych (życiówki w półmaratonie i biegu na 10km) nieoczekiwanie do głowy przyszło mi poprawienie zrobienie PB w maratonie. Wybrałem bieg w Paryżu - bo był pierwszym maratonem w moim kalendarzu biegów w 2015r. Tak naprawdę, przyszło mi do głowy, że spróbuje złamać 3h (wrrrrr) Rok temu moja głowa nie przyjęłaby takiej informacji. Na ten bieg miałem trzy plany A,B i C. Plan A to 2:59:59, plan B to target na Boston Marathon (<3:10) a plan C to PB czyli poniżej 3:10:33. Do Paryża pojechaliśmy składem z NY: Arek, Kuba i ja (gdzie wymyśliliśmy z Arkiem - Boston). Paryż miał mi dać przepustkę na Bostoński Maraton. Byłem zmotywowany, głowa przyjęła atak na 3h. Start w Paryżu to start w jednym z największych biegów maratońskich w Europie. Ten fakt spowodował, że baliśmy się tłoku na początku trasy. Nic takiego się nie stało, szerokie Champs Elysees oraz start sektorowy dały radę. Wystartowaliśmy razem z sektorem na 3h15min ale od początku bieglismy zdecydowanie szybciej. Szybko dopadliśmy grupę z pierwszym Pacemakerem na 3h15 min potem kolejnym, biegnąc równo w tempie 4:15. Po drodze minęliśmy Louwr wraz ze swoimi ogrodami, potem ogromny park a w zasadzie lasek deVincennes - wtedy było jeszcze zgodnie z planem. Połowa trasy i czas 1:29:56 - na styk, ale chyba robiłem dobrą minę do złej gry. Nie biegłem na komforcie z Wiązownej gdzie mój PACE był o ponad 15sec lepszy. Przeczuwałem, że zaraz może stać się coś niedobrego. W okolicach 26 km stało się - długi tunel i mój organizm zredukował tempo o jakieś 10sec. Zwolniłem i wiedziałem, że to nie koniec opadania z sił. Do mety jeszcze około 16km a ja słabnę. Od tego momentu zacząłem liczyć kolejne metry. Minąłem Wieżę Eifel'a, na która zerknąłem jednym okiem tak szybko, że ledwo zobaczyłem jaki ma kształt. Od 30 km to już była walka mojego organizmu z moim mózgiem. Ciągle wmawiałem sobie, że nie mogę stanąć, że jeszcze kilometr, jeszcze 500m - muszę wytrzymać. Podczas tej walki przypomniał mi się mój 2gi maraton (Poznań) i 5ty (Dębno) gdzie przeżywałem podobne historie. Ostatnie kilometry to niekończący się Lasek Buloński. Tam także nie byłem jeszcze pewien, że dobiegnę do mety. Moje tempo spadło do okolic 5:00. Od 25 km już nie myślałem o złamaniu 3h. Walczyłem aby dobiec do mety, nie dojść czy doczołgać się ale dobiec. Po raz kolejny - udało się ale z moich przedstartowych planów nie zrealizowałem żadnego. Nie złamałem 3h, nie pobiegłem lepiej niż mój PB z Warsaw Orlen Marathon 2014. Do życiowki zabrakło 7sec:) W drugiej części trasy nie walczyłem już o nią. Od 30km nie kontrolowałem czasu tylko dystans. Zapas z pierwszej części pozwolił na uzyskanie na mecie czasu 3h10min41sec. No cóż Boston musi poczekać. W tym wszystkim należy znaleźć też pozytywy - forma jest, może nie na cały maraton, ale jest. Rok temu za wynik 3:10 dałbym się pokroić. Dodatkowo mój mózg pokierował tak resztą ciała, że nie stanąłem. Przebiegłem kolejny maraton - tym razem w super miejscu. Arek ukończył bieg z czasem 3:01:34 czyli w odróżnieniu ode mnie, na drugiej połówce, stracił niecałe 2min ( ja prawie 11min). Kuba dobiegł do mety z czasem 3:54:57 i co też nie było PB. Teraz tylko 2 tygodnie regeneracji i Orlen Warsaw Marathon – co tu zrobić? To jest pytanie?...






Created by gapmont.com A.D.2013