Jak w roku ubiegłym moje wakacje nad Bałtykiem wzbogaciłem o dwa starty. Pierwszym był Triathlon Gdański 2015, który drugi raz z rzędu rozgrywany jest na dystansie 1/4 IM. W sytuacji gdy zawody w Ełku nie zostały zorganizowane ten start był moim pierwszym wielodyscyplinowym startem w sezonie. Miał być lekki i bezstresowy – i był ale dopiero w od momentu wejścia do wody. Przed samym startem niestety był niezły stres. Praktycznie przed samym Gdańskiem (na obwodnicy trójmiasta) zorientowałem się, że rower na moim dachu jest przypięty dodatkowym zapięciem rowerowym, do którego kluczyk został na kempingu. Na szczęście w tym dniu ruch na drodze, sygnalizacja świetlna i wszystkie inne czynniki sprzyjające dynamicznej jeździe bardzo mi sprzyjały. Udało się:) Zdążyłem na start. Bez śniadania (ale to chyba gdańska tradycja) wystartowałem - chodź ze strefy zmian wyszedłem prawie ostatni. Żele, które miałem ze sobą oraz te, które otrzymałem w pakiecie startowym dały radę. Na starcie spotkanie z Michałem, szybka wymiana uprzejmości:) i ruszyliśmy. 950m kraulem było wyjątkowo bezstresowe, parę zatorów przy bojach ale ogólnie luz. „Potfora z lochness” nie było. Treningi na Zatoce zrobiły swoje. Nawigacja także nie szwankowała. Z wody wyskoczyłem po 20min 37sec (354 miejsce). Jak na mnie – nieźle! Potem do T1 niestety boso, a problemy z moim nadłamanym (lub złamanym) palcem u nogi nie wróżyły nic dobrego przy bieganiu. Całe szczęście źle nie było (adrenalina znieczula wszystko). W T1 zabawiłem jak w dobrym barze:) Ponad 4,5 min. Szukanie roweru, zakładanie skarpetek na mokre stopy, etc… Mało kto tyle tam zabawił. Trasa rowerowa podobna jak rok temu. 4ry pętle w okolicach Amber Areny, kilka krótkich podjazdów, generalnie cały czas w pozycji czasowej. Na każdym okrążeniu widziałem Michała, który sukcesywnie mi odjeżdżał. Utrzymywałem stałe tempo w okolicach 30km/h. Po drodze mijając kolejnych zawodników. 45km przejechałem z czasem 1h17m i był to 187 rezultat. W T2 lepiej – choć też długo bo ponad 2,5 min. Wreszcie bieg. Choć bałem się stopy to jednak wiedziałem, że tam będzie już z górki. I tak było – po pierwszym kilometrze rozbiegnięcia włączyłem tempo w okolicach 4:05 co pozwalało mi na dość komfortowe wyprzedzanie kolejnych rywali. 10,5 kilometra pokonałem w 43,5 min co było 69 wynikiem. Całe zawody ukończyłem na 168 miejscu. Superfajny medal na mecie, super pogoda, świetna organizacja, wynik lepszy niż rok temu – czego chcieć więcej. Może tylko większego uporządkowania w strefie zmian – bo tam straciłem min 3min a to pozbawiło mnie około 40tu pozycji. Ale miał być fun – więc nie narzekam. Moje Czasy: pływanie 00:20:35/354 | T1 00:04:33 | rower 01:17:16/187 | T2 00:02:34 | bieg 00:43:30/69