"W tym roku myślałem, że tego biegu nie pobiegnę. Nie, z powodu kosztów (choć podtrzymuje opinię z roku poprzedniego, że udział w tym biegu jest zbyt drogi), ale z powodu konfliktu terminów. Myślałem, ze Ultramaraton Bieszczadzki i Biegnij Warszawo są w tym samym czasie. Było jednak inaczej i w BW wysterowałem (za niecały tydzień mam zamiar wystartować w Bieszczadach). Trasa BW 2015 taka sama jak w latach poprzednich, ludzi tak samo dużo… generalnie wszystko podobne, oprócz koloru koszulki:) Ten jaskrawo pomarańczowy kolor zdecydowanie najfajniejszy. Jak co roku, wiedząc co będzie działo się po starcie, ustawiłem się w czubie sektora startowego. Wśród biegaczy – znane twarze tj. Robert Korzeniowski czy Mariusz Giżyński. Plan treningowy był taki, żeby sprawdzić jak działa mój silnik. Próba 3:50 to był plan maximum a poniżej 40min plan minimum. A jak poszło, średnio:) czyli 3:56min/km. Pierwsze 3 kilometry nieźle, potem górka, która wysyciła mnie aż do 7go kilometra, gdzie się pozbierałem i znów zacząłem mocniej ""naciskać na gaz"". Środkowa część trasy była ciężka, mój organizm jakoś nie zaakceptował pogody (słońca i wiatru). Męczyłem się bardziej niż zwykle, przynajmniej takie mam odczucie. Końcówka jak zwykle z górki i na wyniszczenie. Tętno max na ostatnich 100 metrach 196 bps… Uff meta. Czas 39min23sec i miejsce 77 OPEN. Z całej historii startów w BW to moja najwyższa lokata. Plan treningowy ""PSZCZÓŁEK"" w punkcie „szybki start” – zrealizowany. "