Ten bieg to urodzinowy sponatan - choć planowany 2 tygodnie wcześniej kiedy miejsc na liście startowej już nie było. Udało się odkupić pakiet i wystartowałem. Jako, że Babice niedaleko – pojechałem w dniu startu, odebrać pakiet i od razu wystartować. Fajna lokalna impreza z dość prostą trasą typu „asfaltowe country side”. Pomyślałem, dobry test – 10km zobaczymy co da się zrobić… Chciałm spróbować – na maxa a potem… jak się da. Fakt, że moje przeziębienie i kłopoty z zatokami zbliżały się nieuchronnie oraz to, że 2 dni wcześniej wróciłem z Omanu (zimno->gorąco->letnio) – nie wróżyły nic dobrego. Ciekawe kiedy tak się stanie, że napiszę: „Wystartowałem w optymalnej formie”? Ale zacząłem jak planowałem, pace 3:45 potem 3:50 i tak prawie do 5go kilometra, potem zwrotka i pod wiatr. O tym, ze wmordewind mnie zabija wiem – ale tym razem było naprawdę kiepsko. Na 8 kilometrze zwolniłem do 4:10 a na 9tym do 4:17 !!! – Generalnie dobiegłem do mety z czasem lekko poniżej 40minut ale było ciężko. Myślę, że 3:45 mnie nie gnie tak bardzo jak wiatr. Mam teraz cel – 10km z pace 3:45… ile to jest? … łoj. Już mnie boli:)