Ostatni mój strat w Biegu Konstytucji miał miejsce w 2012roku. Była to 22 edycja. Niezbyt pamiętam trasę, ale chyba była podobna jak w tym roku. Teraz start odbył się w okolicach Agrykoli, potem dookoła Legii, aby wspiąć się Agrykolą do Placu na Rozdrożu i finalnie okrążyć Park Ujazdowski i finiszować przy Stołecznym Centrum Sportu na Rozbrat. Termin biegu zwykle koliduje z moimi planami majówkowymi ale w tym roku się udało. Wystartowałem. Pięć kilometrów biegam tak rzadko, że postanowiłem się sprawdzić. I musze przyznać, że gdyby nie podbieg pod Agrykole, zrobiłbym życiówkę. Zabrakło mi jednej sekundy do jej wyrównania – 18:58 to moja życiówka na nieatestowanej trasie, teraz na atestowanej pobiegłem 18:59. Bieg był szybki – nie czułem się tak kiepsko jak drugiej połówce Babickiej Dziesiątki, choć na utrzymanie wysokiego tempa na podbiegu szans nie było. Na górze Agrykoli (po 2,5km) nawet nie mogłem odpowiedzieć moim kibicom. Oskar i Mikołaj krzyczeli głośno a ja byłem tak zakorkowany, że nawet nie odmachnąłem im ręką. Ostatnie 2 km to walka z tempem. Chciałem pojechać na maksimum więc świadomie wkładałem w nogi ile się dało. Mam bardzo małe doświadczenie w biegach „krótkich” i chyba trochę brak ogólnego przygotowania – bo max co mogę pobiec to chwilowe 3:35, a przelotowo 3:45. To oczywiście nie jest najgorzej ale chciałbym zrobić coś więcej. Myślę, że w optymalnych warunkach życiówka jest do poprawienia o min 10 sekund. Teraz ten bieg skończyłem na 67 miejscu (na ponad 5 tysięcy) i na wysokiej pozycji w kategorii M40.