Start, który zrealizowałem w ostatniej chwili. Pierwszy półmaraton w Ostrowcu. Wreszcie w moim rodzinnym mieście coś się dzieje. Jest już cykl MosirGutwinRun, teraz dołączył półmaraton. Świetnie. Na ten bieg zmobilizowała mnie Sylwia, która pamiętała jakie maile pisałem do Mosiru w czasach kiedy w Ostrowcu nie działo się kompletnie nic (biegowego). Teraz się dzieje więc powinienem tam być. Pierwszy półmaraton – leśny (bo prawie całkowicie po lesie) startował wraz z drugim dystansem – 7km. Miejsce startu i mety to szkoła podstawowa na ostrowickim Gutwinie skąd trasa biegła do dobrze mi znanego lasu. Długa leśna prosta, potem zawrotka i powrót równoległym leśnym duktem. Lubię te miejsca. Nie zaprzątałem sobie głowy wynikiem – w głowie miałem tylko DUT (DalmatiaUltraTrail). Zdawałem sobie sprawę, że moje szybkościowe przygotowanie jest żadne. Jednak, zaraz po starcie w towarzystwie znajomych z Ostrowca – postanowiłem się sprawdzić. Kompletnie nie wiedziałem, czy czas 1,5h jest w zasięgu. Początkowo biegłem wolniej, ale po 2 kilometrach już szybciej. Włączył mi się duch rywalizacji. Biegłem w miarę równo (nieco powyżej 4min/km). Cały czas nadsłuchiwałem kto mnie będzie wyprzedzał. Mniej więcej w połowie trasy wyprzedził mnie Tomek Walerowicz (zwycięzca WingsForLife) potem jeszcze Piotr Dasios. Teraz był czas na Kolę Sulika – czekałem kiedy to nastąpi i walczyłem aby nie nastąpiło:) Ostatnie 6km biegłem w towarzystwie taty, który dołączył do mnie na rowerze. Do mety połknąłem jeszcze 2’óch zawodników i dobiegłem do mety z czasem poniżej 1,5h. Niespodziewanie - czas w okolicach 1:26min i 1miejsce w kategorii wiekowej:) Fajnie. Niestety nie zostałem na dekoracji – puchar i dyplom odebrała Martyna:) Jak tylko czas pozwoli na następnej edycji też się pojawie.