Babicka Dziesiątka po raz drugi. Kompletnie bez formy, tzn z formą wystarczającą na 4km. Fajny bieg niedaleko domu – fajny wiosenny test formy. Na starcie niespodzianka – kogo widzę: Arka, też startuje… Kogo jak kogo – ale jego bym się nie spodziewał. Dostał pakiet więc jest. Bieg z byle jaką historią. Szybko wystartowałem z myślą, że 40min spokojnie pęknie. Chciałem pobiec na 39min. Tak też zacząłem ale po 4tym kilometrze szybko zweryfikowałam swoje plany. Niestety sub 4.0 na km tego dnia się nie da. Nie wiem dlaczego..? Może brak treningu? Tak czy inaczej jak widać po 40tce już nie da rady pobiec „na rympał”. Żeby szubko pobiec trzeba trochę potrenować. Tym razem nawet nie było 40min. Tym razem było ponad 41min czyli szybkościowy powrót w przeszłość. Wiem, nie trenuje szybkości, wszystko długie i wolne biegi… To powoduje takie czasy. Może kiedyś jeszcze powalczę o życiówkę na „krótkich” dystansach.