Bieg Niepodległości w Warszawie – czyli kolejny raz mogę powiedzieć „nienawidzę go”. No tak jak nie umiem biegać tej dziesiątki to szok. Zawsze coś. Chyba pora roku nie taka jak potrzeba. Ja albo chory, albo zmęczony… Nie wiem co muszę zrobić, żeby faktycznie dobrze to pobiec. Tym razem miałem plan sub 40 (czyli np.: 39:59) ale od samego początku mogłem utrzymać ledwo 4:00. Taki pace nie sugerował, że dam radę złamać 40min. Zamiast lekko przyśpieszyć, po 1 kilometrze – lekko zwolniłem. Biegłem odpowiednio 2,5kilometrówki (4:03, 4:02, 4:04, 4:01). Dość równo – to fakt, ale w żaden sposób nie byłem w stanie zejść na 3:59. Do samego końca cierpiałem. Z daleka widząc wyświetlacz z czasem, który przeskakiwał sekundy nieubłaganie – przyspieszyłem. To było jedyne 100m gdzie biegłem SUB 4:00. Finalnie dobiegłem z czasem 40min i 8 sec.