"Powrót na asfalt:) Bieg w Bukareszcie to ciekawe doświadczenie. Całkiem świadomie pobiegłem pierwszą połówkę szybko (ok 4:10 min/km) sprawdzając ile mogę w takim tempie wytrzymać. Dodam, że było to tempo, które daje około 2h55min na maratonie. Co dla mnie jest obecnie kosmosem. Połówka weszła lekko (1h27min), nawet robiłem różne eksperymenty z rękami i krokiem - sprawdzałem wszytko. Po połowie zaczęła działać głowa, która wiedziała, że trzeba zwolnić. Na 22km poczułem lekki ból w łydce, który był podobny do zbliżającego się skurczu. Zwolniłem ale delikatnie i biegnąc do 28km praktycznie utrzymywałem tempo na 3h. Po 28km już zacząłem się męczyć - nie było komfortowo i pamiętając zgon z Paryża oraz patrząc na tętno - zwolniłem do 4:40 min/km. To dało mi oddech i pozwoliło w miarę swobodnie dobiec do mety. Pierwszy raz przy bufetach jadłem (zatrzymując się) a potem idąc kilkadziesiąt metrów. Czas i tak miałem dobry więc postanowiłem się ""nie ujechać"" a bawić końcówką. Takie Reggae run. W sumie wyszło 3h 12min co oznacza, że drugą połówkę pobiegłem 15min wolniej :) 3h jest do złamania ale trzeba popracować nad dłuższymi, szybkimi dystansami (ultra trochę zamula)."