Ostatni bieg z cyklu…Pogoda, jak zwykle, w tym roku dodała pikanterii, choć tym razem nie miałem problemów z kostkami to i tak łatwo nie było. Cełe szczęście, żę świeży śnieg w połączeniu z piachem ma moich Adidasach Kanadiach wrażenia nie zrobiły. Dziś postanowiłem, że nie biegnę na maxa co się opłaciło bo w połowie dystansu czułem się świetnie a nie było jak poprzednio, gdzie chciałem dzwonić po transport na metę:). Bieg i cały cykl trzeba zaliczyć do udanych - 25 miejsce w kategorii i świetny medal koronują falenickie bieganie. Pewnie za rok tez wystartuje, falenicka wydma jest dobrym trenerem siły biegowej w zimę.