No i „pierwsze koty za płoty”, a w zasadzie drugie. Po nieudanym starcie na dystansie olimpijskim w Beko Ełk Triathlon, gdzie „zalała” mnie woda z jeziora Ełckiego, przyszedł czas na trudniejszy triathlonowy sprawdzian. Herbalife Triathlon w Gdyni na dystansie długim (tzw. Half Ironman lub Ironman 70.3). Pływanie: 1,9km, rower: 90km, bieg: 21,1km – tyle trzeba pokonać aby stanąć na mecie. Mnie najbardziej przerażało pływanie w Zatoce Gdańskiej, rower i bieganie miało być już „z górki”. Ponieważ ma być to relacja biegowa - skupię się na samym półmaratonie, który był ostatnią konkurencją triathlonu. Dodam tylko, że poprzednie dwie: pływanie i bieganie poszły mi całkiem nieźle. Ale wracając do samego biegu – pierwszy raz zaczynałem biec dystans półmaratonu będąc już nieźle zmęczonym. Zakończenie 90km na rowerze i bieg w strefie zmian pokazał mi, że bieganie nie jest takie proste jak zwykle bywało. Nogi powyginane, jak z waty – a przecież bieg miał być moim „asem w rękawie”. Wybiegłem na 4ry pętle po Gdyni, trochę podbiegu, trochę zbiegu, płasko na promenadzie nad zatoką i mnóstwo kibiców. Wymarzona atmosfera do biegania. Zegarek zostawiłem przypięty do roweru więc nie wiedziałem jak biegnę – po prostu biegłem. Na trasie doszedł mnie Arek Recław, doszedł bo on był na ostatnim okrążeniu a ja na pierwszym. Podobno wyglądałem słabo. Tak się tez czułem i pierwsze dwa okrążenia biegłem bardzo ciężko. Kolejne dwa już lepiej. Moje nogi załapały, że trzeba przestawić się na bieg. Wyprzedziłem Michała Kucharskiego, paru celebrytów, którym bieg sprawiał dużo problemów. Cały czas goniłem Darka Letkowskiego, który skończył rower kilkadziesiąt sekund przede mną. Goniłem, goniłem ale nie dogoniłem. Pomyślałem, że szwagier ma „dzień konia” i półmaraton biegnie na swoją życiówkę. Na mecie okazało się jednak, że dobiegłem szybciej. Zupełnie nie wiem gdzie Darka minąłem. Meta na Skwerze Kościuszki, zielony dywan, piątka przybita z Łukaszem Grassem, medal i kwiaty od żony – niezastąpione. Impreza bardzo udana, organizacja rewelacyjna. Satysfakcja z ukończenia pierwszego triathlonu z czasem: 5h46m50s (493 miejsce na 988 skalsyfikowanych) dodała mi skrzydeł i zacząłem myśleć o pełnym dystansie IM… Ale to jeszcze długa droga… Moje Czasy: pływanie 00:44:10/785 | T1 00:07:26/787 | rower 03:00:17/596 | T2 00:02:55/645 | bieg 01:52:02/316