Nowy sezon, w zasadzie końcówka starego, ale nowa Falenica - bo cykl 2014. Pierwszy bieg mi uciekł, w drugim wystartowałem. Cóż można powiedzieć, impreza jak zawsze świetna, moja forma niestety nie:) Jestem w okresie roztrenowania, takie małe wakacje biegowe i jak widać po wyniku wakacje się udały. Może, jak na moją przygodę z falenicką wydmą, czas nie jest zły, ale trzeba zauważyć, że do tej pory wszystkie rundy biegłem w śniegu i lodzie. Czas 47 minut to niby OK, ale rok temu w śniegu po kostki pobiegłem prawie minutę szybciej. Teraz do mety dotarłem „na oparach”, a pod koniec wyprzedzali mnie znajomi, którzy normalnie na 10km trasie zostają daleko w tyle. Całe szczęście, że już niedługo styczeń i początek treningów.