272. | 11.11.2024 | XXXIV Bieg Niepodległości | Polska | | 10 | 12634 | 00:38:52 | 00:38:35 | 486 | 15620 | 3% | 15,4 | 03:53 | | | |
249. | 28.07.2024 | 33. Bieg Powstania Warszawskiego | Polska | | 10 | 7155 | 00:38:20 | 00:38:26 | 99 | 5960 | 2% | 15,7 | 03:50 | | |
33. Bieg Powstania Warszawskiego - [28.07.2024]
Po 12 latach powrót na Bieg Powstania. Specyficzna impreza nie tylko za sprawą samej uroczystości upamiętniającej wybuch Powstania Warszawskiego ale także na fakt iż start jest wieczorem (godz. 21:10). Tym razem także było duszno i gorąco. Ja po powrocie z krótkich wakacji nad morzem. Powrót za kierownicą w około 7h - kosztował mnie dużo energii. nawet przeszło mi przez myśl aby zrezygnować bo w Warszawie byłem po 16tej. Ale nie. W domu drzemka i byłem gotowy. Myślełem o spokojnym biegu - w okolicach 40min. Fajnie byłoby Sub40 ale nie wiedziałem czy się da... Po starcie w dużym tłumie który niósł mnie w tempie 3:55 biegło mi się bardzo dobrze. Duchota mi nie przeszkadzała. Kolejne kilometry przyśpieszałem i czułem się świetnie. Nawet sikę stopowałem aby nie przesadzić. Ostatnie 3k wiedziałem, że dobiegnę w dość dużym komforcie więc żyłowałem tętno na maxa. Podbieg do mety też mnie nie zabił. Generalnie forma jest. Czas 38:20 bardzo satysfakcjonujący. Miejsce 28 w kategori M40 też super:)
|
228. | 11.11.2023 | XXXIII Bieg Niepodległości | Polska | | 10 | 14631 | 00:38:54 | 00:38:58 | 366 | 13091 | 3% | 15,4 | 03:53 | | |
XXXIII Bieg Niepodległości - [11.11.2023]
Jak zwykle w Bigu Niepodległości - pierwsza 5tka git a potem 6,7 km zdechło. Końcówka dobra i w sumie to PB na tej trasie, w tym biegu:) Sub 39min - fajnie w sumie.
|
208. | 11.06.2022 | 1xBabia Góra Race | Polska | | 10 | 747 | 01:23:27 | 01:23:30 | 6 | 47 | 13% | 7,2 | 08:21 | | | |
193. | 11.11.2019 | XXXI Bieg Niepodległości | Polska | | 10 | 935 | 00:40:08 | | 689 | 12099 | 6% | 15,0 | 04:01 | | |
XXXI Bieg Niepodległości - [11.11.2019]
Bieg Niepodległości w Warszawie – czyli kolejny raz mogę powiedzieć „nienawidzę go”. No tak jak nie umiem biegać tej dziesiątki to szok. Zawsze coś. Chyba pora roku nie taka jak potrzeba. Ja albo chory, albo zmęczony… Nie wiem co muszę zrobić, żeby faktycznie dobrze to pobiec. Tym razem miałem plan sub 40 (czyli np.: 39:59) ale od samego początku mogłem utrzymać ledwo 4:00. Taki pace nie sugerował, że dam radę złamać 40min. Zamiast lekko przyśpieszyć, po 1 kilometrze – lekko zwolniłem. Biegłem odpowiednio 2,5kilometrówki (4:03, 4:02, 4:04, 4:01). Dość równo – to fakt, ale w żaden sposób nie byłem w stanie zejść na 3:59. Do samego końca cierpiałem. Z daleka widząc wyświetlacz z czasem, który przeskakiwał sekundy nieubłaganie – przyspieszyłem. To było jedyne 100m gdzie biegłem SUB 4:00. Finalnie dobiegłem z czasem 40min i 8 sec.
|
186. | 6.04.2019 | 4 Babicka Dziesiątka | Polska | | 10 | 835 | 00:41:33 | | 84 | 723 | 12% | 14,4 | 04:09 | | |
4 Babicka Dziesiątka - [6.04.2019]
Babicka Dziesiątka po raz drugi. Kompletnie bez formy, tzn z formą wystarczającą na 4km. Fajny bieg niedaleko domu – fajny wiosenny test formy. Na starcie niespodzianka – kogo widzę: Arka, też startuje… Kogo jak kogo – ale jego bym się nie spodziewał. Dostał pakiet więc jest. Bieg z byle jaką historią. Szybko wystartowałem z myślą, że 40min spokojnie pęknie. Chciałem pobiec na 39min. Tak też zacząłem ale po 4tym kilometrze szybko zweryfikowałam swoje plany. Niestety sub 4.0 na km tego dnia się nie da. Nie wiem dlaczego..? Może brak treningu? Tak czy inaczej jak widać po 40tce już nie da rady pobiec „na rympał”. Żeby szubko pobiec trzeba trochę potrenować. Tym razem nawet nie było 40min. Tym razem było ponad 41min czyli szybkościowy powrót w przeszłość. Wiem, nie trenuje szybkości, wszystko długie i wolne biegi… To powoduje takie czasy. Może kiedyś jeszcze powalczę o życiówkę na „krótkich” dystansach.
|
177. | 13.05.2018 | Sztafeta Ekiden 2018 | Polska | | 10 | C295 | 00:39:30 | | | | | 15,2 | 03:57 | | |
Sztafeta Ekiden 2018 - [13.05.2018]
…nic nie napisałem i nic nie pamietam…. Jak widać po czasie jeszcze sub 40min było. Więc musiałem dać maxa.
|
173. | 7.04.2018 | 3 Babicka Dziesiątka | Polska | | 10 | 405 | | 00:39:45 | 58 | 685 | 8% | 15,1 | 03:58 | | |
3 Babicka Dziesiątka - [7.04.2018]
Ten bieg to urodzinowy sponatan - choć planowany 2 tygodnie wcześniej kiedy miejsc na liście startowej już nie było. Udało się odkupić pakiet i wystartowałem. Jako, że Babice niedaleko – pojechałem w dniu startu, odebrać pakiet i od razu wystartować. Fajna lokalna impreza z dość prostą trasą typu „asfaltowe country side”. Pomyślałem, dobry test – 10km zobaczymy co da się zrobić… Chciałm spróbować – na maxa a potem… jak się da. Fakt, że moje przeziębienie i kłopoty z zatokami zbliżały się nieuchronnie oraz to, że 2 dni wcześniej wróciłem z Omanu (zimno->gorąco->letnio) – nie wróżyły nic dobrego. Ciekawe kiedy tak się stanie, że napiszę: „Wystartowałem w optymalnej formie”? Ale zacząłem jak planowałem, pace 3:45 potem 3:50 i tak prawie do 5go kilometra, potem zwrotka i pod wiatr. O tym, ze wmordewind mnie zabija wiem – ale tym razem było naprawdę kiepsko. Na 8 kilometrze zwolniłem do 4:10 a na 9tym do 4:17 !!! – Generalnie dobiegłem do mety z czasem lekko poniżej 40minut ale było ciężko. Myślę, że 3:45 mnie nie gnie tak bardzo jak wiatr. Mam teraz cel – 10km z pace 3:45… ile to jest? … łoj. Już mnie boli:)
|
171. | 11.11.2017 | Ostrowieckie Biegi Niepodległości 2017 | Polska | | 10 | 222 | 00:38:19 | 00:38:20 | 26 | 308 | 8% | 15,7 | 03:50 | | |
Ostrowieckie Biegi Niepodległości 2017 - [11.11.2017]
Ostrowieckie Biegi Niepodległości z roku na rok rozrastają się jak grzyby po deszczu. I nie chodzi tylko o frekwencje ale o ilości biegów towarzyszących. Ilość zawodników w biegu głównym na dystansie 10km też znacząco przybywa. W tym roku było ich ponad 300 co przenosi Ostrowiecką imprezę do wyższej klasy. Teraz to już nie mały, lokalny bieg ale bieg średniej wielkości, który przyciąga na start wielu zawodników z województwa a nawet kraju. O obcokrajowcach (UKRAINA, czy KENJA rok temu) nie wspominam bo oni wystartują nawet w Baćkowicach pod warunkiem, że za wygraną otrzymają nagrody pieniężne. Ja startu w Ostrowcu nie planowałem – ale z uwagi na różne sprawy i tematy, 2 tygodnie przed biegiem, wiedziałem, że tam wystartuje. Nawet się ucieszyłem, bo start w Warszawie nigdy dobrze mi nie wychodził a w Ostrowcu przynajmniej pobiegam wśród znajomych. Mniej więcej od początku października zacząłem biegać do pracy – ot tak… wstaje rano i biegnę a po robocie wracam. Około 2*7,5km dziennie. Powód – prozaiczny. Korki, które bezproduktywnie pochłaniają mi min 2*30/40 min i znajdowanie, wieczorem czasu na trening. Postanowiłem to zmienić i upiec 2 pieczenie na jednym ogniu. Tym sposobem mam popołudniu czas dla rodziny, a w pracy dużo lepsze samopoczucie. Więcej o moich doświadczeniach z treningiem 2 razy dziennie i testem biegowym 11 listopada napiszę na ultrawyrypa.pl . Teraz o samym biegu. Start i Meta na stadionie KSZO Ostrowiec (teraz to Stadion Miejski – ale dla mnie będzie to stadion KSZO i tyle). Trasa miejscami ciekawa, miejscami „średnio ciekawa” a miejscami… po prostu nieciekawa. Ale co tam – generalnie Ostrowiec sam w sobie nie jest dziełem sztuki więc nie marudzę. Choć tak na przyszłość organizatorzy mogliby troszkę więcej pokazać miejsc, które naprawdę są ładne choćby park miejski lub bardziej poeksplorować sam rynek i okoliczne uliczki. Byłoby ciekawiej i na pewno ładniej. Punktualnie o 13tej wystartowaliśmy. Dość szybko, choć nie patrzyłem na zegarek czułem tempo 3:30. Ścigacze pobiegli do przodu a ja obserwowałem tylko jak kilku znajomych oddala się sukcesywnie. Ponieważ miał być to test mojej formy w asfaltowych biegach (krótkich) – w pewnym momencie pomyślałem że spróbuje ich dogonić bo po 300 metrach od startu odjechali mi na 100m. Wśród nich był oczywiście Kola Sulik i Piotrek Dasios. Czułem się dobrze – na tyle dobrze, że na drugim kilometrze dogoniłem całą grupkę. Wtedy już wiedziałem jakim tempem biegniemy i było ono znacznie szybsze od tego co biegałem w tym roku. Oczywiście wiem też, co znaczy wyścig – jak przestawimy głowę na tryb „zapieprzaj” to potrafi tak zarządzić, że nogi będą biec znacznie szybciej niż robiły to w ostatnim czasie. Ja eksperymentowałem i w tym momencie też chciałem coś sprawdzić. Z jednej strony dostałem informacje od głowy, która patrząc na tempo mówi „za szybko – to nie twoje tempo” a z drugiej strony ja wmuszam w tą samą głowę myśl – „jeszcze szybciej”. Potrzebowałem bodźca. Przyszedł niespodziewanie. Młoda Ukrainka, króra nas dogoniła i wyprzedziła. Wtedy jeszcze mocniej pomyślałem, utrzymam się za nią. Pomyślałem: „jeszcze szybciej”. Pobiegłem za nią jakieś 500m, krok w krok – podnosząc tempo o ok 5 sec na km. Wtedy kolejny eksperyment. Tempo akceptowałem, nie wprowadzało elementu dyskomfortu. Pomyślałem więc, przycisnę jeszcze trochę aby ją wyprzedzić – zobaczymy co się stanie. Dzień był dość wietrzny i bieganie za kimś z pewnością dawało więcej komfortu, ale mnie to nie zaprzątało głowy. Tego dnia był dzień eksperymentowania. Kolejny test to próba przebiegnięcia podbiegu od Rawszczyzny do Rynku bez większej straty tempa. Na stromszym podbiegu pod rynek zwiększyłem kadencje i się udało. Nie straciłem zbyt wiele. Nie oglądałem się za siebie. Nie wiedziałem kto biegnie za mną. Było to mało istotne. Teraz kontrolowałem swój organizm, który poddawany kolejnym testom – nie mówił „dość”. To był katalizator do ostatniego testu na ostatnim kilometrze – tutaj już z kontrolą zegarka chciałem spróbować pobiec średnio 3:40. Czułem, że mogę. Dodatkowo, ktoś coraz głośniej tupał za moimi plecami. Przyśpieszyłem więc i ostatni kilometr (wierząc w elektronikę) pobiegłem w tempie 3min43sek. Całość zrobiłem w 38minut 19 sekund - co nie jest może czasem marzeń, ale jak na moje tegoroczne szybkie bieganie – bardzo dobrym wynikiem. Po drodze czułem się dobrze, wiedziałem, że kontroluje wszystkie elementy biegu. Fajny czas i nieoczekiwane 4te miejsce w kat. M40 (26 OPEN). Po biegu były jeszcze dodatkowe atrakcje z wręczeniem nagród włącznie ale ja nie mogłem zostać - wracałem do domu na imprezę: 50tkę Marka, którego trzeba wrócić na biegowe tory:)
|
170. | 21.10.2017 | Kółka na Kole | Polska | | 10 | 171 | 00:39:45 | 00:39:46 | 7 | 146 | 5% | 15,1 | 03:58 | | |
Kółka na Kole - [21.10.2017]
Wolny weekend, nieplanowany i niespodziewany start na zawodach. Moja druga 10tka w tym roku. Ale bida z tymi startami. Pół roku po Ekidenie wystartowałem w biegu „krótkim”… Okazja nadążyła się w mojej okolicy. Kółka na Kole to bieg organizowany przez ENTRE.PL. Kiedyś lubiłem biegać na ich imprezach. Zawsze fajne miejsca, mało asfaltu i super atmosfera. Teraz było bieganie po lasku na Kole. Niestety tylko pogoda się nie udałą. Podczas biegów dzieciaków gdzie startował Oskar – padało. Mikołaj też był zapisany ale niestety na start nie miał ochoty. Oskar zaczął swój bieg na 200m szybko. Nie wiem czy był najmłodszy czy jeden z młodszych ale nieźle mu szło. Przebiegł cały dystans lecz na starcie wystraszył się strzału startowego i nie wykorzystał wszystkich swoich możliwości. Był tak zaaferowany imprezą i metą, że nawet nie odebrał medalu za uczestnictwo… O 11 odbył się bieg główny. Byłem nastawiony na lekki bieg, ale przed startem pomyślałem – a spróbuje i zobaczę na co mnie stać. Przecież nic nie trenowałem – biegałem prawie same długie góry… Stanąłem w drugiej linii startowej wśród około 150 innych zawodników i po strzale startera biegłem jakieś 400m z czołówką. Czterej biegacze szybko objęli prowadzenie i odskoczyli. Ja wraz z 3ma innymi biegliśmy wolniej ale na tyle szybko, że nikt nas nie doganiał. Podczas biegu miałem 4ry kolki w różnych partiach brzucha. Szybko przychodziły i szybko ustępowały. Wystarczyło lekkie zwolnienie i kolka mijała. Podczas jednej z nich odjechali mi dwaj biegacze. Albo nawet trzej. Biegłem swoje – bo mimo krętej trasy miałem ich w polu widzenia. Mniej więcej na 4tym kilometrze zacząłem się zbliżać do jednego z nich. Dopadłem go na 6tym. Tempa nie kontrolowałem. Biegłem w okolicach 4 minut na kilometr, czasami lekko wolniej a czasami szybciej. Nie pamiętam na którym kilometrze, z tyłu, zaczął dochodzić do mnie jeszcze jeden zawodnik – biegł szybciej. Wyprzedził mnie i równomiernie się oddalał. Od samego początku biegłem widząc z przodu zawodnika z jakiejś warszawskiej grupy triathlonowej. Myślałem, że w pewnym momencie mi odjedzie ale tak się nie działo. Biegłem jakieś 50, 70 metrów z tyłu. To spowodowało, że trzymałem tempo. Pomyślałem – fajnie byłoby go dopaść i wyprzedzić. Na ostatnim, z trzech, kółek – dokładnie na 3 km przed metą dobiegłem do niego ale właśnie w tym momencie dostałem czwarty strzał kolki. Znów musiałem lekko zwolnić. No nic, biegłem dalej. Było ślisko i na każdym zakręcie moje buty tańczyły breakdance’a. No może to nie buty tylko ja tańczyłem chcąc utrzymać równowagę:) Kiedy zbliżał się 9km – postanowiłem spróbować raz jeszcze. Dogoniłem go i po 200 metrach biegnąc tuż za jego plecami zaatakowałem. Jak pokazał potem mój zegarek przyśpieszyłem z 4:00 na 3:40. To wystarczyło aby na mecie zyskać 10sekund różnicy – przepaść (jest moc, ale skąd? Się pytam?). Podobno trasa wymierzona na 10km i 17metrów i moje 39:45 jest super. Nie spodziewałem się. Dało to 7 miejsce OPEN i 1 w kat. M40. Tak!, już jestem w M40… i nie rdzewieje:)
|
166. | 14.05.2017 | Sztafeta Ekiden 2017 | Polska | | 10 | C218 | 00:40:39 | | | | | 14,8 | 04:04 | | |
Sztafeta Ekiden 2017 - [14.05.2017]
Kolejny EKIDEN i kolejne pudło:) Tym razem 3cie w kategorii banków. To już jest tradycja, że nasza firmowa sztafeta zajmuje wysokie miejsce w generalce oraz miejsce na podium w kategorii firmowej. Co się zmieniło zatem w stosunku do roku ubiegłego. Po pierwsze, pierwszy raz nie w zółto-czarnych barwach Raiffeisena, po drugie w zmodyfikowanym, eksperymentalnym składzie, po trzecie – ja bez formy szybkościowej, po czwarte i ostatnie, zajęliśmy trzecie a nie drugie miejsce. Co samego startu w moim wykonaniu to chyba także tradycja, że startuje jako drugi. Cztery kółka w Szczęśliwickim parku nieźle mnie spomiatały. Widziałem, czułem podskórnie, że 10km poniżej 40 minut może być niemożliwe. Spróbowałem, ale w tempie sub 4min/km mogłem pobiec tylko około połowy dystansu. Tak to jest. Inne zajęcia i inny zupełnie sezon powoduje, że startów i treningów szybkich nie praktykuje. Do mety dobiegłem w czasie lekko poniżej 41min co było około 1,5min gorzej niż w rok temu. Cała nasza sztafeta PKO Leasing uzyskała czas 02:47:08 – nieźle.
|
161. | 11.11.2016 | Ostrowieckie Biegi Niepodległości 2016 | Polska | | 10 | 212 | 00:38:55 | 00:38:57 | 29 | 239 | 12% | 15,4 | 03:53 | | |
Ostrowieckie Biegi Niepodległości 2016 - [11.11.2016]
96 dni od ostatniego startu. Tak to prawda, tyle dni minęło od mojego ostatniego startu. Czy ta kupa czasu, której wymagały moje achillesy nie poszła na marne? Czy moja forma nie spadła do zera? Czy ścięgna się wyleczyły? To są pytania, które nurtowały i nurtują mnie od dłuższego czasu. Plan był taki aby 3 miesiące nie biegać a w okolicach listopada wrócić do treningów i wystartować warszawskim Biegu Niepodległości. Kilka treningów rozbiegowych i start aby sprawdzić co „w trawie piszczy”. Jak zaplanowałem tak też zrobiłem – z małą zmianą. Warszawski BN zamieniałem na Ostrowiecki BN. Decyzja, trochę wymuszona sytuacją wcale mnie nie smuciła. Lubię startować w Ostrowcu, szczególnie, że Ostrowieckie Biegi Niepodległości dopiero raczkują i potrzebują wsparcia (frekwencji). Przed startem okazało się, że zrobiłem niespodziankę moim ostrowieckim znajomym:) Nie spodziewali się mnie na starcie. Ja wiedziałem, że walki (ścigania) raczej nie będzie ale chcę sprawdzić, i odpowiedzieć na jedno z zadawanych sobie pytań. Co się dzieje z formą po 3 miesiącach roztrenowania? Na starcie było wiele znajomych twarzy. Rok temu startowałem z myślą walki – teraz nie. Po starcie, nie kontrolowałem czasu (taki był plan) – biegłem, to co mogę, w tym momencie pobiec. Peleton się dość szybko rozjechał a wokoło mnie znalazł się Kola razem z paroma innymi lokalnymi biegaczami. Biegłem szybciej niż myślałem, że mogę. Na początku trasy dwa podbiegi w okolicach ostrowieckiego Rynku i tam (czyli zaraz po pierwszym kilometrze) zostałem lekko z tyłu. Potem było już lepiej. Tempo w okolicach 3:55 mnie nie zabijało. Na 3cim kilometrze dobiegłem do Koli i razem z nim „dojechaliśmy” do zawrotki w połowie dystansu. Tam chyba moja głowa (nieprzygotowana do walki) odpuściła i zwolniłem do magicznego 4:00. Kola ustabilizował się ze 100m przede mną i tak biegliśmy do mety. Ostatnie 3 kilometry trochę mi się dłużyły. Całe szczęście, że Władi z Oskarem wcielili się w rolę kibiców – to było super motywujące. Ostatni kilometr to strata kilku pozycji bo zostałem wyprzedzony przez równo biegnącą grupkę. Ostatnie 500m to już mój finisz. Nie wiedziałem, kto jest za mną i jak ddaleko. Nie chciałem stracić więcej pozycji. Pobiegłem na maxa i wytrzymałem. Całość imprezy zamknąłem z niespodziewanym czasem (lekko poniżej 39min) na 23 pozycji. Na domiar wszystkiego okazało się, że jestem na 5tym miejscu wśród Ostrowiaków:) Niespodzianka!!! Finalnie ten start odpowiedział na 2 pytania dotyczące mojej formy (jej minimalnego spadku). Niestety na odpowiedz dotyczącą kondycji moich ścięgien musze jeszcze poczekać (bo chyba jeszcze idealnie nie jest).
|
159. | 17.07.2016 | Triathlon Gdańsk - d. olimpijski | Polska | | 10 | 425 | 00:42:04 | | 60 | 491 | 12% | 14,3 | 04:12 | | |
Triathlon Gdańsk - d. olimpijski - [17.07.2016]
Moje braki treningowe próbuje zapełnić rożnymi startami. Od dwóch lat startuje w triathlonie Gdańskim i obserwuje jak ta impreza z roku na rok się rozwija. Widać duży postęp, co roku jest lepiej. W tym roku także postanowiłem wystartować w gdańskiej imprezie szczególnie, że owa impreza urosła do rangi Mistrzostw Polski na dystansie olimpijskim. W ubiegłych latach była tam klasyczna 'ćwiartka' a teraz 'olimpijka' - więcej pływania brrrrrr:). Jakoś ciągnie mnie do triathonów rangi MP. Mimo moich sporadycznych startów w zawodach triathlonowych to już drugi raz (po Ełku w 2014r) startuje w MP. Jak zwykle nasz urlop na półwyspie i start był w tym samym czasie ale niestety zmianie uległa formuła przygotowawcza. Niestety rower należało umieścić w strefie zmian już dzień wcześniej co skutecznie wydłużyło moją drogę na zasłużony urlop oraz nieszczególnie spodobało się moim dzieciakom. Wszystko byłoby ok gdyby nie dość długa kolejka po licencje PZTRI (można było to załatwić prze Internet – ale trzeba było pomyśleć). Finalnie - rower oraz kask obklejony i zostawiony w strefie czekał na mnie do dnia następnego, niedzieli gdzie rano przed startem zwyczajowo ułożyłem sobie ciuchy na T1 i T2. Start i pływanie rozpoczęło się równo o 9:00. Tak zaplanowali organizatorzy, że wszystkie AGE-GRUPY wystartują razem a w południe (gdy amatorzy zakończą zmagania) wystartuje Elita. Całe szczęście, że morze tego dnia było łagodne (bez fal) bo prawie 500 osób, we wspólnym starcie spowodowało niemałe zamieszanie. Do około 300metra walczyłem z innymi pływakami i nie mogłem zająć się płynięciem. Chyba muszę opracować inna technikę startu. Tłum był tak duży, że niestety nie płynąłem swoim tempem. Jedyna co dobre to fakt iż pływanie w otwartych akwenach już mnie tak nie stresuje. Po 400 metrach sytuacja się poprawiła i poza tłokiem przy bojach nawrotowych płynęło mi się dośc dobrze. Średnia tempo na 100m to 1m53sec – wiec nieźle (jak na mnie). Pływnie zakończyłem na 333 miejscu z czasem 33min 37sec. Po wyjściu z wody rower na znanej z lat ubiegłych pętli w okolicach PGE Amber Areny, który uświadomił mi ilu amatorów to zawodowcy. Co chwila mijałem się lub przejeżdżałem koło zawodnika na wypasionej czasówce z dyskiem, którą poznać można po specyficznym dźwięku. No cóz, ja puki co jednak będę traktował triathlon amatorsko:) Mój czas rowerowy to 1h 12min 30sec i 215miejsce wśród kolarzy. Jak zwykle na koniec zostało to co najlepsze – bieg. Nie będę powtarzał co wtedy czuje (wystarczy przeczytać inne triathlonowe relacje) ale to jest to. Mój czas po 10km to 42min 04sec (czyli słabo) ale i tak dało to 60 czas wśród biegaczy. Ponieważ start Elity był później, do każdej z tych konkurencji należy dodać parę pozycji, bo w pływaniu i częściowo rowerze moje wyniki elitarne nie były. Całość zmagań zakończyłem na 185miejscu (na 491 zawodników). Moje Czasy: pływanie 00:33:37/333 | T1 00:03:07 | rower 01:12:30/215 | T2 00:02:22 | bieg 00:42:04/60. Zawody, oczywiście, udane – bez ekscesów, czasy niemal identyczne jak w Warszawie. Zbliża się główny start tri w tym roku – Gdynia i tam obiecuje, że rowerem i biegiem powalczę. O ile moje achillesy to wytrzymają.
|
158. | 12.06.2016 | Warsaw Triathlon 5i50 - d.olimpijski | Polska | | 10 | 836 | 00:41:02 | | 101 | 756 | 13% | 14,6 | 04:06 | | |
Warsaw Triathlon 5i50 - d.olimpijski - [12.06.2016]
…czy triathlon jest fajny? Odpowiedz na to pytanie nie jest taka prosta – przynajmniej dla mnie. Mimo tego, że co jakiś czas wystartuje w zawodach tri to całe zamieszanie prze i po zawodach lekko mnie męczy. Cała logistyka zabiera mi mój bardzo cenny czas, którego niestety nie mam zbyt dużo. Nie będę zbyt marudził, bo kładąc na szali wszystkie za i przeciw – tych, „za” jest trochę więcej:) Tym razem, rzutem na taśmę, zapisałem się na pierwsze w Polsce zawody z cyklu 5i50 czyli zwykła olimpijka opakowana i sprzedawana jako produkt z fabryki IronMan. Początkowo nic nie wskazywało, że w tych właśnie zawodach wystartuje, planowałem start w biegu górskim w Górach Świętokrzyskich ale po występach w Sobieszowie, koło Jeleniej Góry postanowiłem trochę „zwolnić” i się zregenerować. Pomyślałem, że dla mojego organizmu pływanie i rower plus delikatne 10km będzie lepszym masarzem niż sztywne ganianie po górach. Tak też zrobiłem – zapisałem się na Warsaw Triathlon 5i50. Te zawody to prawdziwe wyzwanie logistyczne. Pływanie w Zalewie Zegrzyńskim potem rower z Rynii do Warszawy i bieganie po starówce. Ta mapa zawodów powodowała, że T1 i T2 były oddalone od siebie o 40km:) co skutecznie zorganizowało mi sobotę. Odbiór pakietu w Warszawie, oddanie worka z rzeczami do T1 potem rower nad Zegrze i z powrotem do Warszawy. Przed startem, rano samochodem na ShuttleBus w okolice mety i tymże autobusem na start. Generalnie pomysł z workami zamiast pudełek w strefach nie jest taki zły, ale logistyka przedstartowa związana z dwiema strefami jest dość uciążliwa. Może ja nie bardzo żyje triathlonem i dlatego celebracja i napinka przedstartowa mnie nie interesuje – ja chcę startować. Nie chcę czekać, organizować, kombinować co i jak – po prostu chcę startować:) Dobra, nie wszystko jest w triathlonie złe:) koniec marudzenia (trochę jeszcze zostawię na sam koniec). Ja w tym roku mało pływam, prawie wcale, dlatego w wodzie nie spodziewałem się niczego rewelacyjnego. Dystans 1,5km miałem po prostu przepłynąć. Dzień wcześniej naładowałem swoją głowę pływając w basenie i to musiało mi wystarczyć. Myślę, że popłynąłem na swoim poziomie z w miarę niezłą nawigacją (pomimo całkowicie zaparowanych okularków). Miejscami było tłoczno ale dałem radę. Popłynąłem 33 min co dało 518 miejsce na 763 osób (hmm – standardowo). Potem rower i trasa do Warszawy. Dzień był pogodny, praktycznie bez wiatru więc 40km poszło sprawnie. Formuła bez draftu zawsze budzi różne kontrowersje – tym razem chyba nic spektakularnego się nie wydążyło. Trasę pokonałem w 1h11min co dało 328 miejsce na 761 osób. Zakładany postęp w klasyfikacji był realizowany. Oczywiście na deser został mi jeszcze bieg. Tutaj mogłem wreszcie się triathlonem bawić. Od razu po wybiegnięciu ze strefy zmian wkręciłem się dość dobre tempo. Było ono takie aby czuć się komfortowo i cieszyć biegiem. Wystarczyło to na wyprzedzanie kolejnych zawodników. Teraz Ci co krzyczeli na rasie rowerowej „lewa” dostawali ode mnie w dupsko:) To lubię. Trasa biegowa fajna – dużo kibiców, starówka no i zbieg oraz podbieg na Karowej. To właśnie Karowa dawała mi skrzydła – zawodnicy męczyli się okrutnie – a ja, po prostu sobie biegłem. Dwie pętle (10km) pobiegłem w 41 min i był to 101 rezultat biegowy z pośród 756 zawodników. Ostatecznie zawody zakończyłem w czasie 2h32m45s (268 miejsce na 754 skalsyfikowanych). Moje Czasy: pływanie 00:33:19/518 | T1 00:03:49/467 | rower 01:11:43/388 | T2 00:02:33/386 | bieg 00:41:02/268. Impreza generalnie udana – sprawnie zorganizowana. Nawet mimo małego incydentu na starcie wszystko przebiegło bez problemów. Lubie Triathlon:), ale żeby dodać trochę „soli” to w tym całym galimatiasie nie lubię niektórych zawodników (kolarzy), którzy z wody wychodzą w końcówce stawki (jeszcze dalej niż ja) a potem drą mordy „lewa” jakby mieli szansę na wygraną. Chyba taki to już jest urok „ogolonych łydek” (podkreślam – tylko niektórych, którzy mają jeszcze pozostałości białego proszku pod nosem).
|
156. | 07.05.2016 | Sztafeta Ekiden 2016 | Polska | | 10 | A290 | | 00:38:55 | | | | 15,4 | 03:53 | | |
Sztafeta Ekiden 2016 - [07.05.2016]
Jako kontynuacja cyklu EKIDEN (Sztafeta Maratońska) w Parku Szczęśliwieckim – Raiffeisen Leasing wystawił swoją sztafetę także w tym roku. Nasza sztafeta miała być ambitna. Ja puki co od młodzieży jeszcze bardzo nie odstaje – ale jest coraz ciężej. Czasy na poziomie 40min (na 10km) i 20min (na 5km) nie są już wyjątkiem. Kilka osób biega szybko ale jeszcze w tym roku załapałem się do składu, choć z powodów osobistych do samego końca nie byłem pewien czy wystartuje. Kapitan drużyny narzucił ambitny cel – zrobić rekord sztafety RL (poniżej 2h50min). Ja dostałem rozkaz pobiec w drugiej zmianie (10km) i uzyskać czas 38min30sec (+ zakaz imprez w przeddzień biegu). Ekiden w sąsiednim parku to, jak w roku ubiegłym, możliwość zrobienia rozgrzewki przed i coolout’u po biegu. Start mojej zmiany przewidziany był w okolicach 9:30a.m. Pogoda super – aż za ciepło. 3,5km rozgrzewka chyba dobrze mi zrobiła choć biegnąc do parku ciężko biegłem z tempem 5 min/km. Jak pobiec w zawodach ponad minutę szybciej? Jednak trening to trening a zawody to zawody. Po przejęciu pałeczki zaczęło się. Trasa biegu taka jak rok temu. 10km to 4ry kręte pętle w parku. Mój bieg to istna sinusoida . Na 4rech okrążeniach miałem 4ry ciężkie chwile, które odpuszczały i powodowały, że tempo 3:50 mnie nie męczyło. Dziwny był ten bieg. Kontrolowałem tempo – które skakało jak dzikie, raz było szybko, raz wolno. Generalnie moje średnie, kilometrowe tempa oscylowały w okolicach 3:55. Sukcesywnie wyprzedzałem zawodników, którzy wyprzedzili mnie zaraz po starcie. Na 3cim i 4tym kółku biegło mi się najlepiej. Ostatni kilometr był najszybszy. Dobiegłem, przekazałem pałeczkę i poczułem ulgę. Jednak napinka wynikająca z TeamSpirit’u robi swoje. Założonego czasu nie doniosłem. Zamiast 38:30 wyszło 38:55 (25 sec – ale nie ma obciachu). Reszta Team’u także pobiegła dobrze. W sumie nabiegaliśmy 2h48min41sec co realizuje nasze założenie. Jest RL PB! Miejsce nr 19 na 859 drużyn także jest super. Oczywiście jak co roku wystartowaliśmy w kategorii banków. I tutaj zgodnie z tradycją pudło:) 2gie miejsce. Gratulacje chłopaki.
|
150. | 5.12.2015 | Bieg Mikołajkowy - Kabaty | Polska | | 10 | 256 | 00:38:57 | | 13 | 300 | 4% | 15,4 | 03:54 | | |
Bieg Mikołajkowy - Kabaty - [5.12.2015]
Roztrenowanie. Nie wiem czy lubię, czy nie lubię tego okresu. Przeważnie na niego czekam, ale jak już nadejdzie to nie mogę całkowicie zluzować. Teraz też. Faktem jest, że mniej biegam, ale włączyłem basen i trenażer. No a na domiar złego wystartowałem w zawodach (sic!). No może gdybym wystartował „bez napiniki” to jeszcze nie byłoby tak źle, ale przecież wyścig to wyścig. Tak do końca nie wiedziałem co nabiegnę:) Przed samym startem wcale nie planowałem szybko biec. Ale po starcie… no właśnie. Kabacki Bieg Mikołajkowy lubię. Szczególnie, ze jest to trasa typowo leśna. Atmosfera świąteczna, i przeważnie dobra (jak na tę porę roku) pogoda. Wystartowałem i od razu wbiegłem na poziom tempa równym 3:50. Szybko, nie tak miało być. Ale biegło mi się lekko. Aż za lekko. Do około 5go kilometra było super, potem się trochę zmęczyłem i zwolniłem, ale nadal było szybko. Końcówka jak zwykle jeszcze szybciej. Dobiegłem na 13miejscu, w okresie roztrenowania to nieźle. Porównując do roku ubiegłego było lepiej (o ponad minutę) choć do ubiegłorocznych wyników mam dużo zastrzeżeń. Faktem jest, że był to mój najszybszy bieg na tej trasie:)
|
149. | 11.11.2015 | XXVI Bieg Niepodległości | Polska | | 10 | 12342 | 00:39:51 | | 460 | 12832 | 4% | 15,1 | 03:59 | | |
XXVI Bieg Niepodległości - [11.11.2015]
Nie wytrzymam! Co jest z tym biegiem, zawsze coś musi pójść nie tak. Tym razem rozmontowała mnie okrutna kolka, która dopadła mnie przed trzecim kilometrem. A miało być tak pięknie. Tyle pracy i dupa. Ale od początku – jak było. Przygotowany byłem jak nigdy wcześniej. Czas w okolicach 38min miał być ‘bułką z masłem’ – w myślach przyzwyczajałem się do czasu 37min (marzenie to 36min59sec). Aby taki rezultat uzyskać powinienem trzymać tempo w granicach 3:42/3:45. Powinienem przez 10km a udało się tylko przez 3km. Od startu czułem, że będzie coś nie tak. Biegłem z Grześkiem, bo Arek pobiegł zdecydowanie szybciej. Biegło mi się ciężko. To nie był ten dzień. Tętno wysokie, nogi ciężkie. Czyżby to odczuwalne trudy biegu w Ostrowcu? Mimo to, do momentu gdy dopadła mnie kolka, utrzymywałem tempo poniżej 3:50. Potem się zaczęło. Od 4go kilometra było coraz gorzej. Z rozpędu i mój organizm akceptował ból kolki tylko przez 2km. Po 5tym kilometrze, zawrotka pod wiatr i się zaczęło. Całkowicie straciłem motywacje, ból był okropny a na domiar złego zaczęło mnie zatykać. Starałem się biec, nie stanąć. Tempo spadło momentami do 4:20. Tak doczołgałem się ledwo do mety. To na co mnie było jeszcze stać to finisz na tzw. „zabicie”. Z 280 pozycji po starcie spadłem na 460. Na ostatnich 5ciu kilometrach wyprzedziło mnie mnóstwo biegaczy. Bieg zakończyłem z czasem lekko poniżej 40min (39min51sec) co mnie bardzo zdziwiło. Myślałem, że zakończę grubo ponad 40min. Cóż, niewiele pozytywów mogę o tym biegu powiedzieć. Jednym małym pozytywnym akcentem może będzie to iż, mimo wszytko, był to najszybszy mój Warszawski Bieg Niepodległości (PB w tym biegu pobiłem o 23sec). W tym sezonie to już prawie koniec ścigania z czasem. Mam nadzieję, że w 2016 – BN wreszcie pójdzie mi dobrze.
|
148. | 08.11.2015 | Ostrowieckie Biegi Niepodległości 2015 | Polska | | 10 | 14 | | 00:38:17 | 28 | 222 | 13% | 15,7 | 03:50 | | |
Ostrowieckie Biegi Niepodległości 2015 - [08.11.2015]
Stało się to na co czekałem i o co zabiegałem. Pierwszy poważny bieg w moim rodzinnym mieście. Organizatorem oczywiście MOSIR w Ostrowcu. 10’cio kilometrowa trasa, wytyczona głównymi ulicami miasta ze startem i metą przy Parku Miejskim, połową trasy w ośrodku Gutwin na pierwszy rzut oka wydawała się dość płaska. Skłaniało to co niektórych do ataku na swoje rekordy życiowe. Ja jesienny koniec sezonu przepracowałem wyjątkowo mocno. Dwa biegi Niepodległości, Ostrowiecki i Warszawski miały być podsumowaniem biegowego roku 2015. Plan treningowy, który założyłem zrealizowałem w 99%. Postanowiłem, że końcówka sezonu będzie szybka. Do Ostrowca jechałem głównie porywalizować ze swoimi znajomymi, przyjaciółmi, których na starcie biegu spotkałem całe tłumy:) Fajnie biegać w takim towarzystwie. Moje miejsce zameldowania spowodowało, że mogłem zapisać się do kategorii Mieszkańców powiatu Ostrowieckiego, oraz mieszkańców Ostrowca. Organizatorzy postarali się o dość dużo kategorii i dużo nagród przyciągając tym samym do Ostrowca biegaczy z innych miast i krajów. Oczywiście nie zabrakło Ukrainy i Kenii, którzy wraz ze swoimi „organizatorami” przyjechali po wygraną i nagrody pieniężne. Mam różny stosunek do tego typu praktyk. Z jednej strony mieszkańcy Ostrowca mogli zobaczyć jak można biegać szybko, a z drugiej strony lokalni amatorzy nie mieli szans na wywalczenie czołowych miejsc . Tak czy inaczej każdy zawodnik miał jakiś cel. Jedni rywalizowali tylko ze sobą inni walczyli o miejsca, jeszcze inni (jak ja) walczyli ze swoimi przyjaciółmi, znajomymi:). Ten bieg miał być także testem przed środowym startem w Warszawie – testem, bo już na starcie wiedziałem, że dobrego wyniku nie zrobię. Tego dnia, bowiem pogoda zrobiła niespodziankę. Było dość ciepło ale i bardzo wiecznie. Wiatr w porywach wiał 10m/s co skutecznie spowalniało tempo biegu. Generalnie czułem się dobrze – tam gdzie się dało, czyli bez wiatru, wchodziłem na zakładane 3:40 – 3:45, tam gdzie wiało traciłem 10sec na kilometrze. Od początku kontrolowałem, kto jest wokół mnie, a po pierwszym kilometrze pobiegłem zakładanym tempem i w większości trasy biegłem sam – dochodząc systematycznie pojedyncze osoby oraz małe grupki. Na 3cim kilometrze, kibice: mama, tata i ciocia – dodały mi kolejne sekundy do mojego tempa. Zawrotka na Gutwinie pozwoliła skontrolować przewagę nad goniącymi:) Zawsze tak jest ,że niby się nie ścigam, ale po starcie duch rywalizacji startuje ze mną. Biegłem dość równo, bez kolki a co najważniejsze bez zatykania. Ostatni kilometr docisnąłem na maxa, było lekko z górki i chciałem zrobić test. Udało się – na zegarku widziałem tempo poniżej 3:30 – to dobrze. Jest siła. Na mecie dostałem bardzo ładny medal i czekając na kolejnych znajomych oraz Marka szybko się zregenerowałem. Gdy Marek przebiegł linię mety, zawiesiłem mu medal na szyi i razem poszliśmy przebrać spocone ciuchy. Na mecie okazało się, że miałem 3ci czas z zawodników mieszkających w powiecie Ostrowieckim i pierwszy z zawodników z Ostrowca. Super – dostałem puchar… Mam nadzieję, że Ostrowieckie Biegi Niepodległości będą się z roku na rok rozwijać. Tym samym końćzę relacje i gratuluje organizatorom – Super Impreza, dzięki: Marek, Kola, Justyna, Paweł, Paweł, Arek, Ola, Rafał… i inni których nie wymieniłem. SeeYa on Strava:)
|
146. | 04.10.2015 | Biegnij Warszawo 2015 | Polska | | 10 | 7374 | 00:39:23 | | 77 | 8620 | 1% | 15,2 | 03:56 | | |
Biegnij Warszawo 2015 - [04.10.2015]
"W tym roku myślałem, że tego biegu nie pobiegnę. Nie, z powodu kosztów (choć podtrzymuje opinię z roku poprzedniego, że udział w tym biegu jest zbyt drogi), ale z powodu konfliktu terminów. Myślałem, ze Ultramaraton Bieszczadzki i Biegnij Warszawo są w tym samym czasie. Było jednak inaczej i w BW wysterowałem (za niecały tydzień mam zamiar wystartować w Bieszczadach). Trasa BW 2015 taka sama jak w latach poprzednich, ludzi tak samo dużo… generalnie wszystko podobne, oprócz koloru koszulki:) Ten jaskrawo pomarańczowy kolor zdecydowanie najfajniejszy. Jak co roku, wiedząc co będzie działo się po starcie, ustawiłem się w czubie sektora startowego. Wśród biegaczy – znane twarze tj. Robert Korzeniowski czy Mariusz Giżyński. Plan treningowy był taki, żeby sprawdzić jak działa mój silnik. Próba 3:50 to był plan maximum a poniżej 40min plan minimum. A jak poszło, średnio:) czyli 3:56min/km. Pierwsze 3 kilometry nieźle, potem górka, która wysyciła mnie aż do 7go kilometra, gdzie się pozbierałem i znów zacząłem mocniej ""naciskać na gaz"". Środkowa część trasy była ciężka, mój organizm jakoś nie zaakceptował pogody (słońca i wiatru). Męczyłem się bardziej niż zwykle, przynajmniej takie mam odczucie. Końcówka jak zwykle z górki i na wyniszczenie. Tętno max na ostatnich 100 metrach 196 bps… Uff meta. Czas 39min23sec i miejsce 77 OPEN. Z całej historii startów w BW to moja najwyższa lokata. Plan treningowy ""PSZCZÓŁEK"" w punkcie „szybki start” – zrealizowany. "
|
143. | 30.08.2015 | Triathlon Krasnik 2015 - d.olimpijski | Polska | | 10 | 330 | 00:47:17 | | 11 | 34 | 32% | 12,7 | 04:44 | | |
Triathlon Krasnik 2015 - d.olimpijski - [30.08.2015]
Żołądkowy łomot… tak w skrócie można nazwać mój start w Kraśniku. Dystans olimpijski (choć rower + 5 kilometrów), który kończył tygodniowy okres walki z wirusem był nie lada wyzwaniem. Po pierwsze: zero mocy, po drugie: bardzo gorąco, po trzecie: antysportowy d-day before:) Ale co tam – zaplanowany start musi być zaliczony. Tym razem, mniej więcej, od połowy pływania wiedziałem, że nie ma co się napinać, bo może być tylko gorzej. Wyluzowałem, aby dopłynąć, jak zwykle cały czas Kraulem, ale tym razem z niezwykle ciężkimi rękami. Stawka zawodników w liczbie około 40 nie powodowała problemów w wodzie, potwora z LohNess też nie widziałem:) . Cały czas myślałem, że ja i mój kompan po prawej stronie zamykamy stawkę. Zawody w mojej głowie zakończyły się na pływaniu (po 4tym zakładaniu czepka na głowę – jak ja tego nienawidzę). W Kraśniku wystartowałem z Kolą i jego znajomymi, którzy przez pływanie przebrnęli expresem (w porównaniu do mnie). Ja z wody wyszedłem (o dziwo) na 27 miejscu co świadczyło, że za mną jest jeszcze ponad 10ciu zawodników. Na trasie rowerowej gdzie dopuszczono draft, przez krótką chwilę nawet trochę przycisnąłem ale spięty żołądek szybko podpowiedział „wolniej”. Od tego momentu wiozłem się na dość dużym komforcie, który czasami zaburzany był podjazdami i podmuchami wiatru. Zawodników na trasie było na tyle niewielu, że drafing, mimo iż dopuszczony, to był dość utrudniony. Na 2gim i 3cim okrążeniu jechałem w zawodnikiem, z którym trochę współpracowaliśmy ale generalnie mój organizm na nic spektakularnego nie pozwalał. Dałem 2 zmiany a potem odpuściłem. Rower zakończyłem z 21 czasem. Wiedziałem, że bieg odpuszczam – postawiłem sobie target „wszystko poniżej 5min/km biorę w ciemno”. Tak też biegłem – początkowo nawet lekko szybciej, choć i tak wydawało mi się, że idę. Było gorąco, temperatura ponad 31 st.C. Pierwsze 5km to walka z brzuchem, masakra, ale bolało. Nie pamiętam takiego bólu. Nogi mogły biec, tętno też niewielkie ale z dorego biegu nici:) Dobrze, że moja głowa traktuje PACE 5min/km jak szybki marsz więc psychicznie było elegancko. Puściło mnie na 6tym km – wtedy dopiero zacząłem przyśpieszać, ale samoistnie bo sam nie chciałem. Widziałem Kole jak biegnie ok 600 m z przodu i byłem zaskoczony. Myślałem, że jest dużo dalej. Ostatecznie prawie go dogoniłem:) Tak czy inaczej na tych zawodach wypociłem całe świństwo, które gnębiło mnie od tygodnia. Na metę dobiegłem zaraz za Kolą na 18m (super). Była to 2ga połowa stawki ale jestem bardzo zadowolony. W przyszłym roku się poprawię – haha. Czas całkowity to 2h45m09s (18 miejsce na 34 skalsyfikowanych). Moje Czasy: pływanie 00:35:03 / 27| T1 00:01:47 | rower 01:19:36 / 21| T2 00:01:26 | bieg 00:47:17 / 11
|
137. | 31.05.2015 | III Podkowiańska Dycha | Polska | | 10 | 535 | 00:38:08 | | 10 | 437 | 2% | 15,7 | 03:49 | | |
III Podkowiańska Dycha - [31.05.2015]
Długo decydowałem co i gdzie pobiec w ostatni dzień maja. Byłem zapisany na 10tkę na Ursusie – zmienili termin, chciałem się zapisać na 10kę w Pruszkowie lub w Podkowie Leśnej – skończyły się zapisy. Ostatecznie po wymianie mailowej z organizatorami z Podkowy zdecydowałem tam pojechać i zarejestrować się na miejscu. Nie był to tradycyjny bieg po asfalcie, ale urozmaicony bieg po kostce brukowej, asfalcie a przede wszystkim po lesie. Podkowa Leśna – widziałem ją kiedyś, z góry, podczas lotu balonem z moją żoną. Piękna miejscowość położona w lesie. Start i meta biegu zorganizowane były w Parku Miejskim, gdzie organizatorzy zrobili wielki rodzinny festyn. Na starcie stanęło ok 500 osób. Punktualnie o godz. 11 rozległ się strzał startera i ruszyliśmy. Ponieważ ustawiłem się dość wysoko – ruszyłem szybko z grupką liderów. Taki był plan. Po 500m delikatnie odpuszczając. Po 1km byłem na 8 miejscu. Wiedziałem, że tempo ze startu jest zbyt duże – nie dam rady biec 3:20min/km. Zwolniłem do około 3:50 obserwując co będzie się działo. Na 2gim kilometrze wyprzedziła nie kilkuosobowa grupka (6cio, może 7io osobowa), za którą postanowiłem się utrzymać. 3ci kilometr to „wejście w bieg”. Powoli przechodziłem do przodu. Byłem 14ty, 13ty. Na 5km trasa w lesie zaczęła wznosić się delikatnie pod górkę i złapałem lekką zadyszkę. Zadyszkę, nie kolkę – przypomniałem sobie wtedy słowa Fabio Aru, który na Giro di Italia po jednym z etapów powiedział, że wygrywa się dzięki sile psychicznej. Potem minąłem kolejnych zawodników. Na 3km przed metą dobiegłem do zawodnika biegnącego na pozycji nr 9. Twardy gość – nie dawał się. Co ja lekko do przodu – on też. Biegliśmy tak do 9km, gdzie wyprzedził nas jeden z zawodników. Wtedy zaczęła się walka o miejsce w czołowej dziesiątce. Mój rywal zaatakował na 500m przed metą. Dawał z siebie wszystko (słychać było po oddechu). Utrzymałem się kilka kroków za nim ale a gdy zorientowałem się, że już bardziej nie przyśpieszy, na 150 m przed metą - włączyłem TURBO finisz. Wtedy Mój PACE pokazał 3:11 min/km a HR 195. Na metę wpadłem 10ty! Super niespodziewany czas 38:08 i miejsce nr 2 wśród „age grouperów” M30. Forma jeszcze daje radę:)
|
135. | 10.05.2015 | Sztafeta Ekiden 2015 | Polska | | 10 | 408 | 00:39:39 | | | | | 15,1 | 03:58 | | |
Sztafeta Ekiden 2015 - [10.05.2015]
Do rywalizacji w sztafecie maratońskiej EKIDEN powróciłem po 2’óch latach przerwy. Duch biegowy we firmie się odrodził. Młodzież przejęła pałeczkę i teraz trochę jako oldboy wystartowałem w pierwszej drużynie Raiffeisen Leasing Runners. Moje dotychczasowe starty w tego typu imprezach kończyły się zróżnicowanymi czasami. Jeden najszybszy (do niedawna PB na dystansie 10km) to ok 38,5 min, reszta to już czas ponad 40 nawet 42 min. Tym razem chciałem powalczyć. Trasa w parku Szczęśliwickim czyli 3,5 km od domu zorganizowała mi rozgrzewkę (3,5 km na EKIDEN i 3,5 km po EKIDENIE). Niestety dzień wcześniej i spontaniczna impreza z grillowaniem skutecznie osłabiła moją formę. Obudziłem się z kacem – i małą motywacją do ścigania. Drużyny zawieść nie można więc doprowadziłem się do porządku i pobiegłem na start. Nie wiem czy dobrze czy źle ale padało:) Pierwsza zmiana już była na trasie. Ja startowałem jako drugi czyli klasycznie 10km. Szybkie ogarnięcie strefy zmian, co jest gdzie i już czekam na swoją kolej. Koledzy z zespołu powiedzieli, że trzeba mieć średni PACE poniżej 4min więc lekko nie będzie. Wystartowałem szybko, niesiony dopingiem, pierwszy kilometr 3:45 – wiedziałem, że to tempo nie jest na dziś. Na trasie były 4 pętle, duża ilość zakrętów oraz lekkie podbiegi i zbiegi. Tętna nie kontrolowałem – ale było wysokie. Cóż – dzień wczorajszy… 3’cie kółko było najgorsze, ale starałem się trzymać 4min/km. Na ostatnim okrążeniu wiedziałem, że wytrzymam – końcówkę przyśpieszyłem tak, że maksymalne zmierzone tętno skoczyło do 193 bps. Czas na mecie (na zmianie) to 39min 39 sec. Ufff jak dobrze, że już koniec. Koledzy z teamu także pobiegli godnie co dało 3 miejsce wśród ok 40 sztafet bankowych. W generalce zajęliśmy 29 miejsce wśród 770 sztafet. Młodzieży się jeszcze nie dałem – choć dni są chyba policzone:). Super impreza, był fan, jest puchar.
|
131. | 22.03.2015 | SzybkoPoWoli 2015 - etap. 1 | Polska | | 10 | 133 | | 00:38:49 | 16 | 154 | 10% | 15,5 | 03:53 | | |
SzybkoPoWoli 2015 - etap. 1 - [22.03.2015]
To mój lokalny bieg. Chodź na Woli już nie mieszkamy, to jednak sentyment (i nadal niezbyt duża odległość od domu) sprawiają, że Park Szymańskiego czy Park Moczydło często trafiają na mapę mojego biegania. Rok temu, z różnych przyczyn, ani razu nie dotarłem na start biegu organizowanego przez Janka Golenia o ciekawej nazwie „SzybkoPoWoli”. Jest to cykl 5ciu biegów w Parku Szymańskiego, gdzie zawodnicy mają do pokonania 4ry pętle (po 2,5km każda). Łącznie 10km po fajnej trasie. Z uwagi na niezaplanowaną niedzielę postanowiłem sprawdzić trasę i wystartować w pierwszym biegu cyklu. W ten weekend pogoda była piękna – słonecznie, chodź sobotę od niedzieli różniła znaczna różnica temperatur. W sobotę +10 st.C a w dzień startu w niedziele okolice 0 st.C. Na starcie spotkałem Artura Pszczółkowskiego, który wraca na trasy biegowe. Po krótkiej rozgrzewce byliśmy gotowi do startu. Jak zwykle na starcie, do przodu pobiegła ok 20 osobowa grupka szybszych biegaczy. Ja zacząłem 3:40 min/km, i o dziwo czułem komfort. Mniej więcej połowa okrążenia była pod wiatr, który tego dnia dawał się znacząco we znaki. Długa prosta wzdłuż fontann sprawiała, że musiałem walczyć aby PACE nie wzrastał powyżej 4:00 min/km. Pierwsze 2,5 kółka nieźle, bez problemów, potem lekka kolka i zadyszka, ale na ostatnim kilometrze już, z powrotem, dobrze, Imprezę zakończyłem z czasem lekko poniżej 39 min na 16 miejscu OPEN. Od startu do mety kontrolowałem tempo oraz stawkę przede mną i za mną. Po za samym startem nikt mnie nie wyprzedził – ja natomiast kilka osób „połknąłem”.
|
129. | 08.03.2015 | VIII Bieg Kazików - Radom | Polska | | 10 | 555 | 00:37:14 | | 63 | 1009 | 6% | 16,1 | 03:43 | | |
VIII Bieg Kazików - Radom - [08.03.2015]
Kolejne mury padły:) Po życiówce w półmaratonie (tydzień temu) przyszedł czas na policzenie się z PB na 10km (życiówka z 2009r). Dobrze się złożyło bo przy okazji biegu Kazików w Radomiu mogłem odwiedzić Ostrowiec. Nastawienie było bojowe – choć od połowy tygodnia męczyła mnie jakaś „menda” żołądkowa. Nawet zastanawiałem się czy szybki bieg w Radomiu wchodzi w rachubę. Ale co tam – forma jest więc trzeba biec. Dodatkowej motywacji dodała mi informacja, że w tym biegu ma wystartować wielu znajomych z Ostrowca (wśród nich także Marek). Do Radomia zabraliśmy Kolę, który, na poważnie, wziął się za sport:) Myśli nawet o Tri… Radomski Bieg Kazików miał w tym roku ósmą odsłonę i został poprowadzony na 5km pętli w samym centrum Radomia. Od samego startu pobiegłem mocno, nawet początkowo poniżej 3:30 (ale było lekko z góry). Chłopaków z Ostrowca zostawiłem za plecami, aby nie musieć kombinować na finiszu. Dość szybko „peleton” się rozjechał a mnie, od mniej więcej 3go km, przypadło biec z małą grupką, gdzie 3 dziewczyny walczyły o podium. Trasa w Radomiu była pofałdowana z dużą ilością zakrętów. Początek pętli z górki a końcówka pod górkę. Cały czas walczyłem, lekko zwalniając w końcówce biegu. Wielkiej kolki nie było (była delikatna). Do 9km trzymałem się mojej grupki, ale pod koniec musiałem uznać wyższość dziewczyn:) Niemniej jednak czas na mecie wielce satysfakcjonujący: 37min 14sec – to moja nowa życiówka w biegu na 10km. Dało to średnie tempo – poniżej 3:45. Miejsce w klasyfikacji generalnej: 63 a w mojej grupie wiekowej (M30): 21. Super bieg przy super pogodzie w fajnej (jak na Radom) scenerii.
|
126. | 14.02.2015 | GP Warszawy 2015 - Kabaty (bieg 1) | Polska | | 10 | 821 | | 00:39:01 | 37 | 406 | 9% | 15,4 | 03:54 | | |
GP Warszawy 2015 - Kabaty (bieg 1) - [14.02.2015]
Po kilku latach powrót na GrandPrix Warszawy. Katalizatorem był bieg Mikołajkowy (rozgrywany na dokładnie tej samej trasie) gdzie pobiegłem tak szybko, że sędziowie nie zdążyli dobrze zanotować czasu:) czego wynikiem było dodanie mi ok 40 sekund. W ten weekend postanowiłem przetestować moją formę oraz trasę raz jeszcze. Pogoda była wymarzona, choć niestety mróz w nocy i odwilż (słońce) w dzień spowodowały, że szczególnie pierwsza i ostatnia część trasy była niezłym bagnem. Kolejne kilometry, w lesie kabackim, przeplatały się błotem i ślizgawką, ale już nie było tak źle jak na początku. Ruszyłem z nastawieniem do walki. Od początku biegłem lekko poniżej 4min/km. Czasem ktoś mnie wyprzedzał, czasem ja kogoś:) Biegłem dość równo, bez kolki (podkreślam) – utrzymując stały dystans do mojego wypatrzonego na starcie rywala (kiedyś mnie ogrywał), ale teraz w kilku biegach jest lekko za mną. Taki to mój „nieznajomy” przeciwnik. W tym biegu także przegrał ale do ok. 6go km biegł 50-100 metrów przede mną. Ostatnie kilometry należały do mnie. Odstawiłem go na jakieś 50sec. Do mety dobiegłem w czasie 39min 01sec co jest b.dobrym wynikiem jak na początek sezonu. Miejsce 37 OPEN daje satysfakcje i może sprawi, że na Kabaty jeszcze w tym roku wrócę.
|
121. | 06.12.2014 | Bieg Mikołajkowy - Kabaty | Polska | | 10 | 92 | | 00:40:00 | 21 | 397 | 5% | 15,0 | 04:00 | | |
Bieg Mikołajkowy - Kabaty - [06.12.2014]
Miał być, klasycznie, Półmaraton Św Mikołajów w Toruniu ale mój organizm powiedział, że choć jeden dzień w tygodniu musi się wyspać więc półmaraton poszedł w zapomnienie. Z jednej strony szkoda bo była to już pewnego rodzaju tradycja, z drugiej nie – bo miałem okazję dzień wcześniej w sobotę pobiec Bieg Mikołajkowy na Kabatach. Możliwość startu dostałem od Martyny, która, z powodu kontuzji, musiała zrezygnować. Na Kabatach, na dokładnie, tej samej trasie startowałem kilka lat temu i dobrze wspominam tamten bieg. Było cieplej bo nie był to bieg Mikołajkowy tylko jeden z Biegów GP Warszawy. Teraz zimno (około 0 st. C), choć jak na szybkie zawody – dość komfortowo. Wystartowałem z czołówką, która mnie szybko pozostawiła w tyle. Kobiety wystartowały 5 min wcześniej więc od 2go kilometra zaczął się delikatny tłok na trasie. Biegłem dość szybko dochodząc kolejnych zawodników, którzy po szybkim starcie słabli. W okolicach 7go km doszedłem zawodnika, którego goniłem od początku biegu i w tym samym momencie mnie dogoniła 3 osobowa grupa biegaczy. Postanowiłem się utrzymać, ale lekko nie było. Wyczuwałem nierówne tempo, co chwila ktoś miał ochotę na atak:) Wytrzymałem do 9go km i tam zaatakowałem ja. Przyśpieszyłem i szybko zrobiłem ok 50m przewagę na grupą. Na ostatnich metrach był max, na plecach usłyszałem zbliżającego się zawodnika ale do końca nie odpuściłem. W wynikach jestem na 21 miejscu open (ex aequo z zawodnikiem, który mnie gonił). Czas z wyników to równo 40 min. Niestety to nie jest prawda. Mój zegarek pokazał 39min 20sek, na metę nie wpadłem równo z żadnym zawodnikiem (mierzony czas: tylko brutto). Dodatkowo na zdjęciach z biegu widać, że obaj z moim konkurentem dotarliśmy do mety pomiędzy zawodnikiem na pozycji 12 i 13 w wynikach czyli w okolicach 39 min i paru sekund. Puki co moje odwołanie u sędziego nic nie dało (cisza w eterze). Poza wynikami – bieg super. No i barszcz czerwony z uszkami na mecie….
|
120. | 22.11.2014 | 9 Bieg Entre.pl | Polska | | 10 | 170 | 00:40:16 | 00:40:16 | 24 | 223 | 11% | 14,9 | 04:02 | | |
9 Bieg Entre.pl - [22.11.2014]
Bieg Entre.pl rozgrywany od 2’uch sezonów na warszawskim Moczydle zawsze jest w moim kalendarzu. Głownie z uwagi na lokalizacje ale i sentyment. Tym razem trasa taka jak w roku ubiegłym czyli trzy pętle w skład których wchodziła lubiana przeze mnie górka w parku Moczydło. W tym roku na starcie stanęło kilku znajomych i to spowodowało, że zamiast lekkiego treningu był porządny bieg. Trasa urozmaicona, asfalt, kostka, trawa, żwir – słowem wszystko co bieg trialowy powinien posiadać. Po starcie, znając trasę biegłem na 80%, wiedziałem, że będzie ciężko. Od początku 50m z przodu biegł jeden z moich znajomych i to spowodowało, że jak zwykle załączył mi się program: gonić. Na pierwszej pętli dystans utrzymywałem, potem zacząłem lekko niwelować stratę. Udało mi się to połowie dystansu. Po wyprzedzeniu kolegi odezwała się moja (ostatnio częsta) kolka. Nie nawiedzę jej. Myślałem tylko o tym aby mocno nie zwolnić. Od połowy trasy wyprzedziło mnie 3ech zawodników, ja jednego. Na ostatnich dwóch kilometrach kolka lekko odpuściła a ja biegłem na 100%. Uało się, do mety dobiegłem na 24tym miejscu (3ci w M35) niewyprzedzony przez nikogo ze znajomych. Wynik mnie zadziwił. Tylko parę sekund gorzej niż na Biegu Niepodległości gdzie trasa była zdecydowanie szybsza. Czy to wina niedomierzonego dystansu? Czy fakt, że lubie trasy interwałowe i góry. Muszę to sprawdzić.
|
119. | 11.11.2014 | XXVI Bieg Niepodległości | Polska | | 10 | 6522 | 00:40:14 | | 468 | 12295 | 4% | 14,9 | 04:01 | | |
XXVI Bieg Niepodległości - [11.11.2014]
Kolejny Klasyk – Bieg Niepodległości, który w moim kalendarzu znajduje się od dłuższego czasu (6ty start), czwarty na tej samej trasie. W tym roku to bieg na totalnym braku przygotowania, moje treningi to moje starty w zawodach. Tydzień po maratonie, jetlagu i lekko przeziębiony – pomyślałem, że może pobije życiówkę:) No może zbliżę się do 38min 59 sec. Nie często biegam 10km, a dwa ostatnie biegi na 5km były obiecujące. Taki szaleńczy plan miałem. Na starcie znów z Arkiem – chyba starty razem to nasze przeznaczenie. Pomyślałem, że się z nim utrzymam. Niestety utrzymałem się ale tylko 1,5km – potem już było gorzej. Biegłem równo, lekko poniżej 4 min na km ale niestety to nie dało oczekiwanego wyniku. W połowie dystansu widziałem na zegarku 19:30 więc nie było źle… potem musiałem zwolnić, chociaż zegarek zaczął pokazywać PACE poniżej 4 min. Biegło mi się słabo – maszyna więcej nie wykręcała. Biegłem na złamanie 40min. Jeszcze km przed metą sprawdziłem zegarek i było na styk. Ostatni kilometr wycisnąłem maxa – niestety PACE 3:55 nie wystarczył. Na mecie uzyskałem czas 00:40:14 – wszystko przez 100 dodatkowych metrów, które pokazał mój zegarek i tym mnie oszukał. Zwale na niego:) Chociaż wiem, że na nic więcej nie zasłużyłem. Miała być życiówka (choć w nią nie wierzyłem)… i była bo na tej trasie w tym biegu i w tym terminie był to mój najlepszy czas… Ale do PB daleko.
|
113. | 05.09.2014 | Biegnij Warszawo 2014 | Polska | | 10 | 9100 | 00:39:32 | 00:39:56 | 124 | 8873 | 1% | 15,2 | 03:57 | | |
Biegnij Warszawo 2014 - [05.09.2014]
Długo zastanawiałem się czy wystartować, 10km za 80pln?, może trzeba odpocząć?… myślałem. Decyzja była trzyetapowa, zarejestrowałem się, odebrałem pakiet – a ostatecznie zdecydowałem o starcie. Decyzja zapadła przeddzień biegu, gdy byłem na imprezie firmowej, która kończyła się rano w niedziele (dzień biegu). Dałem rade wstać rano, wrócić z hotelu Narvil do domu, chwila z rodziną i potem szybko na bieg. Na starcie byłem o czasie, a że samochód zostawiłem ok 1,5 km od startu – przeprowadziłem, wyjątkowo (jak na mnie) rozgrzewkę biegową. Na starcie spotkałem kumpli, którzy mieli cele: życiówka, 40min, etc… Ja celu nie miałem. Mało biegam, a jak już to długie biegi więc 10km było dystansem średnim, do którego przygotowany nie byłem. Dla mnie to szybki bieg. Wystartowaliśmy, pobiegłem za kolegą, który deklarował 40min, ale w tłumie szybko się zgubiliśmy. Biegłem równo, o dziwo poniżej 4 min na 1km. Myślałem, dobra, pobiegnę tak ile dam rady, potem zwolnię. Do 5go km był jak zwykle tłok, potem zrobiło się przyjemnie. Podbieg na Spacerowej mnie nie ruszył, wyprzedzałem całe tłumy. Potem już luźno, dobiegłem do dwóch (nieźle biegnących) dziewczyn i wyprzedziłem je. Jedna odpuściła, a druga pobiegła za mną. To był potrzebny motywator, bo akurat poczułem lekką kolkę (ostatnio często mi się zdarza). Biegłem z pace ok 3:50 czując na plecach oddech jednej z dziewczyn. Na 8km wiedziałem, że będzie dobry wynik, nie zwalniałem tym bardziej, ze ostatni km to długi zbieg. Na owym zbiegu kolejna kolka – tym razem już na nią nie zważałem. Biegłem szybko ale dziewczyny (obie) mnie wyprzedziły:), choć tylko w czasach brutto. Na metę wpadłem z czasem poniżej 40 min, co mnie bardzo ucieszyło, bo był to 3’ci mój rezultat, a ostatni raz poniżej 40min pobiegłem 10km w 2011r. Bieg jak zwykle fajny, choć nie warty 80pln wpisowego.
|
107. | 08.06.2014 | BEKO Ełk Triathlon 2014 - d.olimpijski | Polska | | 10 | 413 | 00:46:08 | | 42 | 216 | 19% | 13,0 | 04:37 | | |
BEKO Ełk Triathlon 2014 - d.olimpijski - [08.06.2014]
Ełk Triatlon – powtórka. Po ubiegłorocznych, nieukończonych zawodach w Ełku, przyszedł czas na powtórkę. Rok temu jezioro Ełckie postanowiło, że wpłynie na moją psychikę i nie pozwoli mi przepłynąć 1500m. Po ok 1/3 dystansu musiałem się poddać. W tym roku miało być inaczej. Z jednej strony było, bo zawody ukończyłem ale część pływanie znowu delikatnie mnie zdenerwowała. Mniej więcej w tym samym momencie znowu stres i brak możliwości wypuszczania powietrza pod wodą. Na szczęcie tak jak szybko przyszło, tak szybko udało mi się sytuacje opanować. Okazało się jednak, że straciłem kurs i płynę zupełnie w inną stronę. Szybko się pozbierałem dotarłem do boi nawrotowej, w drugiej części było już zupełnie dobrze. Potem strefa zmian, lekkie problemy z błędnikiem, szukanie okularów i jazda rowerem. Nie przygotowałem rzeczy w strefie zmian więc szukanie zajmowało trochę czasu. Rower początkowo dobry, potem dała o sobie znać woda z jeziora, którą połknąłem, ale ogólnie nie było źle. Trasa rowerowa w Ełku to (7 pętli po centrum) 40km interwałów. Dodatkowo wiatr, który znacznie spowalniał. Wiedziałem, że Ci którzy wyprzedzają mnie na rowerze powinni mieć się na baczności podczas biegu. Tak tez było bieg to sama przyjemność. Na dystansie olimpijskim (1500/40/10) jest 10km biegu. Nie jest to dystans, który robi na mnie wrażenie. Biegłem od początku w granicach 4:30 min/km. Bardzo dużą radość sprawiało mi wyprzedzanie kolejnych zawodników. Biegłem lekko i równo. Trasa wzdłuż promenady jeziora (3 pętle) – pięknie. Na trasie rowerowej i biegowej kibicowała mi Sylwia z Oskarem. To był dodatkowy motywator. Oskarowi chyba nawet triathlon się bardzo spodobał:) Na metę wbiegłem z czasem 02:39:02 i 106 miejsce na 220 zawodników. Miejsce zawdzięczam tylko i wyłącznie biegowi, który ukończyłem z 42 czasem. Moje Czasy: pływanie 00:27:38/176 | T1 00:03:42/182 | rower 01:20:04/122 | T2 00:01:29/158 | bieg 00:46:09/42
|
95. | 16.11.2013 | 8 Bieg Entre.pl | Polska | | 10 | 83 | 00:41:46 | 00:41:51 | 33 | 240 | 14% | 14,4 | 04:11 | | |
8 Bieg Entre.pl - [16.11.2013]
Lokalny bieg na Woli, w parku na Moczydle gdzie często biegam treningowo. Trasa wymagająca z podbiegami, na starcie ok 250 osób – super. Znowu wysokie tętno, bo i wysokie tempo:) Nigdy nie mogę biec na 70% - zawsze musi być prawie max. Na 9km zostałem wyprzedzony przez innego zawodnika, który okrzykiem zmotywował mnie do długiego finiszu. Dopadłem go na 10m przed metą i wyprzedziłem:) Rzadko zdarza mi się taki finisz – satysfakcja wielka. Jak zwykle organizator Entre się postarał i zorganizował lokalny bieg wzorowo.
|
94. | 11.11.2013 | XXV Bieg Niepodległości | Polska | | 10 | 6897 | 00:40:28 | | 447 | 10157 | 4% | 14,8 | 04:03 | | |
XXV Bieg Niepodległości - [11.11.2013]
Kolejny raz 11 listopada wystartowałem w Biegu Niepodległości. Sezon i forma już dawno za mną, ale tak z rozpędu udało się pobiec w czasie nieco powyżej 40min. To najlepszy czas w mojej historii tego biegu. Trasa jak zwykle świetna 5km do przodu i potem z powrotem. Dwa małe podbiegi nad al. Jerozolimskimi czyli standard:) Z początku delikatnie, potem szybciej, mała zadyszka na 5km i potem już do mety. Ostatnie 2km na najwyższym tętnie czyli max. Niestety mój max w tym czasie to 3:50 min na km. Kiedyś jeszcze zrobię życiówke na tym dystansie.
|
92. | 06.10.2013 | Biegnij Warszawo 2013 | Polska | | 10 | 1021 | 00:41:23 | | 213 | 11856 | 2% | 14,5 | 04:08 | | |
Biegnij Warszawo 2013 - [06.10.2013]
Ten bieg mi nie przypał do gustu. Startuje w nim już kolejny raz ale chyba jestem już zbyt wymagający. Niby wszystko OK. Bieg ulicami Warszawy, wielu kibiców itp… ale coś tu przestaje grać. Bieg z udziałem blisko 12tyś uczestników, tłum, przepychanie na starcie, start z pierwszej linii osób, które ledwo biegną ehhh… Pobiegłem bo zapłaciłem w chwili uniesienia po ostatnim BW, ale z tym biegiem kończę przygodę. Pierwsze 2km ciężko, miedzy ludźmi z czasem ok 4:30min/km, potem szybciej ale też w wielkim tłoku. To tylko 10km, startując - myślałem o życiówce, ale szybko się z niej wyleczyłem. Czemu nie ma stref startowych??? Pytam, czemu???. Na domiar złego na 4 km rozwiązał mi się but. Cóż moja wina. Ostatnie 4ry km biegłem już jak chciałem 3:50 min/km. Koniec końców czas (kiepski) 41:23 i miejsce w drugiej setce startujących. Jedno co, to fajna koszulka, ale nie mam jej gdzie trzymać (bo szafka z koszulkami już nic nowego nie przyjmuje).
|
82. | 18.05.2013 | III GP Żoliborza - Cytadela | Polska | | 10 | 326 | 00:42:04 | 00:42:07 | 36 | 205 | 18% | 14,3 | 04:12 | | |
III GP Żoliborza - Cytadela - [18.05.2013]
Ale hardcore! Trzeci raz biegnę wokoło Cytadeli ale pierwszy raz się tak zajechałem. Tętno max 195bps, całe szczęście, że to tylko 10km. Do połowy nawet było nieźle ale potem się zaczęło… i musiałem zwolnić. Co tu dużo pisać, temperatura zrobiła swoje… i tak zostawmy temat mojego biegu. Reszta jak zwykle perfekcyjna: organizacja, atmosfera etc… Wszystko super. Nawet przy starcie jakiś żoliborski kiermasz zdrowego jedzenia. Dodam jeszcze, że szwagier siedział mi na ogonie.
|
79. | 06.04.2013 | I GP Żoliborza - Kępa Potocka | Polska | | 10 | 137 | 00:44:08 | 00:44:11 | 25 | 237 | 11% | 13,6 | 04:25 | | |
I GP Żoliborza - Kępa Potocka - [06.04.2013]
Kolejny, wiosenny bieg w zimowej scenerii. Normalnie trasa w parku na Kępie Potockiej jest asfaltowa, niestety nie tym razem rozpuszczający się, ciężki śnieg sprawił, że naprawdę musiałem się napracować. Poza tym nie ubrałem moich trail’owych Adidasów tylko lekkie Asicsy i to spowodowało, że słowo przyczepność nabrała innego znaczenia. Impreza udana, moja forma tez nie najgorsza, na ostatnich 500m wyprzedziłem 3’ech biegaczy. Chyba dojrzewam do stwierdzenia, że końcówkę biegu można wygrać głową i silną wolą. W tym biegu Gapmont Running Team był reprezentowany jeszcze przez szwagra Darka Letkowskiego, który dobiegł w pierwszej połówce stawki. Odgraża się, że to dopiero początek jego walki o wyniki.
|
68. | 11.11.2012 | XXIV Bieg Niepodległości | Polska | | 10 | 4183 | 00:40:55 | 00:41:03 | 311 | 7209 | 4% | 14,7 | 04:05 | | | |
65. | 07.10.2012 | Biegnij Warszawo 2012 | Polska | | 10 | 561 | 00:40:31 | 00:40:39 | 169 | 9773 | 2% | 14,8 | 04:03 | | | |
61. | 08.09.2012 | III Festiwal Biegowy - Życiowa 10ka Taurona | Polska | | 10 | 1648 | 00:43:54 | 00:44:21 | 368 | 1199 | 31% | 13,7 | 04:23 | | | |
60. | 29.07.2012 | 12. Bieg Powstania Warszawskiego | Polska | | 10 | 3990 | 00:44:36 | 00:45:16 | 231 | 2785 | 8% | 13,5 | 04:28 | | | |
59. | 27.05.2012 | Accreo Ekiden 2012 | Polska | | 10 | 193 | 00:42:21 | | | | | 14,2 | 04:14 | | | |
57. | 29.04.2012 | 3 Bieg Raszyński | Polska | | 10 | 375 | 00:43:09 | 00:43:24 | 73 | 497 | 15% | 13,9 | 04:19 | | | |
50. | 11.11.2011 | XXIII Bieg Niepodległości | Polska | | 10 | 4573 | 00:53:37 | 00:55:28 | 3027 | 6135 | 49% | 11,2 | 05:22 | | | |
49. | 02.10.2011 | Bienij Warszawo 2011 | Polska | | 10 | 529 | 00:41:45 | | 217 | 8453 | 3% | 14,4 | 04:10 | | | |
48. | 01.10.2011 | GP Warszawy - Kabaty | Polska | | 10 | 6171 | | 00:41:50 | 44 | 174 | 25% | 14,3 | 04:11 | | | |
47. | 28.09.2011 | GP Żoliborza Entre.pl | Polska | | 10 | 830 | | 00:41:33 | 29 | 139 | 21% | 14,4 | 04:09 | | | |
45. | 14.09.2011 | IV Bieg Entre.pl | Polska | | 10 | 39 | | 00:42:33 | 40 | 228 | 18% | 14,1 | 04:15 | | | |
42. | 29.05.2011 | Accreo Ekiden 2011 | Polska | | 10 | 400/2 | 00:41:02 | | | | | 14,6 | 04:06 | | | |
38. | 10.04.2011 | II Bieg Raszyński | Polska | | 10 | 540 | 00:43:08 | 00:43:13 | 105 | 469 | 22% | 13,9 | 04:19 | | | |
21. | 11.11.2009 | XXI Bieg Niepodległości | Polska | | 10 | 4308 | 00:48:42 | 00:50:00 | 1299 | 5254 | 25% | 12,3 | 04:52 | | | |
18. | 26.09.2009 | Sztafeta EKIDEN 2009 | Polska | | 10 | 230/1 | 00:38:24 | | | | | 15,6 | 03:50 | | | |
16. | 06.06.2009 | IV Bieg Entre.pl | Polska | | 10 | 15 | 00:39:30 | | 21 | 216 | 10% | 15,2 | 03:57 | | | |
12. | 18.04.2009 | I Bieg dookoła ZOO | Polska | | 10 | 93 | 00:40:42 | 00:40:48 | 37 | 385 | 10% | 14,7 | 04:04 | | | |
9. | 14.12.2008 | II Praska Dycha 2008 | Polska | | 10 | 264 | | 00:43:58 | 101 | 439 | 23% | 13,6 | 04:24 | | | |
8. | 11.11.2008 | XX Bieg Niepodległości | Polska | | 10 | 4083 | 00:43:36 | 00:43:55 | 411 | 3837 | 11% | 13,8 | 04:22 | | | |
7. | 27.09.2008 | Sztafeta EKIDEN 2008 | Polska | | 10 | 143/4 | 00:42:14 | | | | | 14,2 | 04:13 | | | |
5. | 31.08.2008 | Nike Human Race | Polska | | 10 | 25965 | 00:43:30 | | 241 | 15000 | 2% | 13,8 | 04:21 | | | |
4. | 07.06.2008 | III Bieg Entre.pl | Polska | | 10 | 138 | | 00:45:44 | 64 | 161 | 40% | 13,1 | 04:34 | | | |
2. | 07.10.2007 | Run Warsaw 2007 | Polska | | 10 | | | | | | | | | | | |
Liczba startów: 58 [580 km] |