267. | 6.10.2024 | 7. Ostrowiecki Półmaraton Leśny | Polska | | 21,0975 | 54 | | 01:39:11 | 7 | 82 | 9% | 12,8 | 04:42 | | | |
222. | 1.10.2023 | VI Ostrowiecki Pólmaraton Leśny | Polska | | 21,0975 | 42 | | 01:36:06 | 6 | 88 | 7% | 13,2 | 04:33 | | |
VI Ostrowiecki Pólmaraton Leśny - [1.10.2023]
Po ostatnim roku, kiedy to biegłem z kontuzja ścięgna (ło matko - nawet pamietać nie chce tamtego biegu) wróciłem na 6 edycje Ostrowieckiego Półmaratonu Leśnego (który odbył się nomenomen w Bałtowie).Co za zajebista trasa... w sumie znam to miejsce ale tylu fajnych podbiegów i zbiegów w bałtowskich wąwozach nie znałem. Jednym słowem czad !!! Podbieg pod stok narciarski extra (brakowało go na drugiej pętli). Poszedłem na początku mocno - za grupą 8 osobową. Pięć pierwszych osób już na pierwszym podbiegu zaczęło odjeżdzać a jak za dwójką kolejnych lekko zwolniliśmy. Do 3ego kilometra byłem 6 ale poźniej straciłem jedną pozycje. Kontrolowałem tętno i dośc dobrze robiły mi podbiegi. Po mocnych podbiegach sie mega regenerowałem. Wolę jednak biegi interwałowe.Na końcu pierwszej pętli, na podbiegu pod stok - wyprzediłam jednego zawodnika i finalnie ustabilizowałem sie na 6 miejscu. Podczas drugiej pętli kontrolowałem czas i swoje plecy:) gdzie miałem dwóch zawodników. Do mety nie zmieniłem pozycji - finalnie 6 OPEN i 3 w M40. Wróciłem na pudło w AG :)
|
215. | 26.03.2023 | 17 Półmaraton Warszawski | Polska | | 21,0975 | 13519 | 01:33:52 | 01:32:58 | 1036 | 10003 | 10% | 13,5 | 04:27 | | |
17 Półmaraton Warszawski - [26.03.2023]
Treningowo choć szybko, chciałem 4:20 średnio na kilometr bo zaraz po chorobie wiedziałem, że sub 1:30 nie pójdzie. Wyszlo 4:27 ale to z powodu, że na ostatnich 5ciu km było ciężko utrzymac szybsze tempo - a nie miałem celu biegowego więc po prostu zwolniłem.
|
212. | 2.10.2022 | V Ostrowiecki Pólmaraton Leśny | Polska | | 21,0975 | 41 | | 01:40:44 | 14 | 75 | 19% | 12,6 | 04:46 | | |
V Ostrowiecki Pólmaraton Leśny - [2.10.2022]
Ale masakra - nie ma co biegać z naderwanym achillesem. Już na 2gim kilometrze kuśtykałem na jednej nodze. Do połowy dystansu byłem jeszcze na 5 czy 6tym miejscu ale na ostatnich 5ciu kilometrach wyprzediło mnie kilka osób. Ból zajebisty, nie dało się. Teraz przerwa od biegania i naprawianie scięgien. Może w listopadzie coś pobiegam - ale nie na siłe - cel na 2023 MIUT (a może UTMB) !!!
|
211. | 18.19.2022 | 40 Łowicki Półmaraton Jesieni | Polska | | 21,0975 | 409 | | 01:28:10 | 29 | 378 | 8% | 14,4 | 04:11 | | | |
202. | 3.10.2021 | IV Ostrowiecki Pólmaraton Leśny | Polska | | 21,0975 | 45 | 01:31:50 | 01:31:51 | 5 | 75 | 7% | 13,8 | 04:21 | | | |
200. | 4.10.2020 | III Ostrowiecki Półmaraton Leśny | Polska | | 21,0975 | 62 | 01:31:19 | 01:31:22 | 11 | 104 | 11% | 13,9 | 04:20 | | | |
196. | 23.02.2020 | XXXX Wiązowna Półmaraton | Polska | | 21,0975 | 695 | 01:29:36 | | 321 | 3602 | 9% | 14,1 | 04:15 | | | |
191. | 6.10.2019 | II Ostrowiecki Półmaraton Leśny | Polska | | 21,0975 | 134 | 01:27:38 | 01:27:42 | 7 | 104 | 7% | 14,4 | 04:09 | | | |
185. | 31.03.2019 | 14 Półmaraton Warszawski | Polska | | 21,0975 | 10945 | 01:29:24 | 01:29:53 | 725 | 12837 | 6% | 14,2 | 04:14 | | |
14 Półmaraton Warszawski - [31.03.2019]
Półmaraton Warszawski, który to z kolei? Lokalna impreza, na której jestem (jak jestem). O trasie nic nie napiszę bo musiałbym się powtarzać, delikatne zmiany z ogólną, rok rocznie, kopiowaną koncepcją. Wystartowałem z lekką nadzieją, że uda się obronić 1:30 co przy moim poziomie wytrenowania nie było łatwym zadaniem. Biegłem dość równo i udało się. Początek sezonu i ten wynik ma mnie dobrze nastawić do trenowania… a co będzie zobaczymy.
|
184. | 24.02.2019 | XXXIX Wiązowna Półmaraton | Polska | | 21,0975 | 51 | 01:34:13 | | 357 | 1911 | 19% | 13,4 | 04:28 | | |
XXXIX Wiązowna Półmaraton - [24.02.2019]
Back to the Past lub 10 Years Challenge. Nie wiem jak nazwać to wydarzenie. Z jednej strony to powrót na trasę półmaratonu wiązowskiego (ostatni raz tam startowałem w 2015r.), z drugiej strony to już 10 lat od pierwszej mojej wiązowskiej połówki (a drugiej w całym moim kalendarzu startowym). Tak!, w 2009 roku w lutym był mój drugi start na tym dystansie. Wtedy w ciuchach „na tzw lumpa” (polecam obejrzenie zdjęcia – brakuje mi tylko piłki do kosza) pobiegłem z czasem 1h43min i zająłem 290miejsce OPEN. Jakże to były inne czasy. Wtedy to było wyzwanie a teraz… Cóż, też jest – ale mniejsze. Nie ma na mecie takiego olbrzymiego przypływu endorfin, bieg bez przygotowania, z marszu. To jest zasługa bądź skutek doświadczenia i ilości startów. Tegoroczna Wiązowna była moim 184 startem ever. W zamyśle był to kolejny dłuższy i szybszy trening przed Azorami. Nie bardzo idą mi te treningi więc muszę się stymulować startami. Trasa w Wiązownej prawie identyczna jak w latach poprzednich, jedyna zmiana to końcówka poprowadzona inną ulicą. Pogoda idealna. Plan pobiegnięcia poniżej 1h40min. Ale jak to było… Szybko ogarnąłem się przed startem i ustawiłem w strefie. Początkowo biegłem z tempem 4:40 aż do momentu kiedy na trasie spotkałem Artura Pszczółkowskiego. Można by powiedzieć, ze mam kolejny headline „Pszczółek po latach”. Z Pszczółkiem nie biegałem (nawet widziałem się) kilka dobrych lat. A tu proszę… Od tego momentu zacząłem/zaczęliśmy gadać i automatycznie podnieśliśmy tempo biegu do 4:25/4:30. Super zleciała pierwsza połowa trasy, po zawrotce lekko pod górę ale tez szło nieźle. Tempo znów podskoczyło do 4:25. Trzymaliśmy się razem mijając kolejnych zawodników. Dopiero na 18km kiedy zacząłem biec jeszcze szybciej lekko się rozdzieliliśmy. Ostanie 4 (może 3) km biegłem w tempie 4:05/4:10 co dało czas na mecie poniżej 1h35min. Czas 1h:34min dał 357 miejsce. Frekwencja w roku 2009 to 33% tegorocznej. Jak widać skok znaczny, prawie 2000 zawodników na starcie w Wiązownej robi wrażenie.
|
181. | 7.10.2018 | I Ostrowiecki Półmaraton Leśny | Polska | | 21,0975 | 67 | 01:26:16 | | 8 | 121 | 7% | 14,7 | 04:05 | | |
I Ostrowiecki Półmaraton Leśny - [7.10.2018]
Start, który zrealizowałem w ostatniej chwili. Pierwszy półmaraton w Ostrowcu. Wreszcie w moim rodzinnym mieście coś się dzieje. Jest już cykl MosirGutwinRun, teraz dołączył półmaraton. Świetnie. Na ten bieg zmobilizowała mnie Sylwia, która pamiętała jakie maile pisałem do Mosiru w czasach kiedy w Ostrowcu nie działo się kompletnie nic (biegowego). Teraz się dzieje więc powinienem tam być. Pierwszy półmaraton – leśny (bo prawie całkowicie po lesie) startował wraz z drugim dystansem – 7km. Miejsce startu i mety to szkoła podstawowa na ostrowickim Gutwinie skąd trasa biegła do dobrze mi znanego lasu. Długa leśna prosta, potem zawrotka i powrót równoległym leśnym duktem. Lubię te miejsca. Nie zaprzątałem sobie głowy wynikiem – w głowie miałem tylko DUT (DalmatiaUltraTrail). Zdawałem sobie sprawę, że moje szybkościowe przygotowanie jest żadne. Jednak, zaraz po starcie w towarzystwie znajomych z Ostrowca – postanowiłem się sprawdzić. Kompletnie nie wiedziałem, czy czas 1,5h jest w zasięgu. Początkowo biegłem wolniej, ale po 2 kilometrach już szybciej. Włączył mi się duch rywalizacji. Biegłem w miarę równo (nieco powyżej 4min/km). Cały czas nadsłuchiwałem kto mnie będzie wyprzedzał. Mniej więcej w połowie trasy wyprzedził mnie Tomek Walerowicz (zwycięzca WingsForLife) potem jeszcze Piotr Dasios. Teraz był czas na Kolę Sulika – czekałem kiedy to nastąpi i walczyłem aby nie nastąpiło:) Ostatnie 6km biegłem w towarzystwie taty, który dołączył do mnie na rowerze. Do mety połknąłem jeszcze 2’óch zawodników i dobiegłem do mety z czasem poniżej 1,5h. Niespodziewanie - czas w okolicach 1:26min i 1miejsce w kategorii wiekowej:) Fajnie. Niestety nie zostałem na dekoracji – puchar i dyplom odebrała Martyna:) Jak tylko czas pozwoli na następnej edycji też się pojawie.
|
172. | 25.03.2018 | 13 Półmaraton Warszawski | Polska | | 21,0975 | 746 | 01:27:45 | 01:28:53 | 746 | 12468 | 6% | 14,4 | 04:10 | | |
13 Półmaraton Warszawski - [25.03.2018]
Kolejny półmaraton w Warszawie:) Cóż moja średnia startów w sezonie zdecydowanie się zmniejszyła. Jest wiele powodów, ale ważne jest to, że na lokalny start w warszawskiej połówce – czas znalazłem. Byłem trochę osłabiony, nie wiem czy będzie jeszcze taka zima, która czegoś mi nie podaruje. W tym roku trzymałem się dzielnie, ale wiedziałem, czułem wręcz, że prędzej czy później coś mnie weźmie. Faktycznie stało się tak ale 2 tygodnie później. Sam start w Warszawie to szybka sprawa, więcej zabiegów jest z odebraniem pakietu startowego niż z samym biegiem. Pod koniec marca, było jeszcze chłodno – ale do biegania „na krótko” – optymalnie. Na starcie stanąłem gdzieś w okolicach tempa na półtorej godziny, kompletnie nie wiedząc na co jestem przygotowany. Miliony ludzi…. Tak zapamiętam ten bieg. Początkowo biegłem dość wolno bo w tłumie. Później, okolicach 1go km podobnie – kompletnie nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Postanowiłem przyśpieszyć – z 4:30 na 4:00. Takie tempo zmuszało mnie na wybór dość krętej ścieżki do mety:) Chodniki, zygzaki, mijanki po zewnętrznej… Tak biegłem i biegłem, aż spotkałem Pawła Wośka. Chwilkę pogadaliśmy i pobiegłem dalej. Mniej więcej na 10km zrobiło się luźniej. Ja dalej bujałem się z tempem 4:00 – 4:10. I tak mi zostało do mety. Ostatnia, prawie 3 km, prosta po Wisłostradzie była już całkiem luźna, ale ku mojemu zaskoczeniu biegaczy, którzy mieli szansę na czas poniżej 1h30min było bardzo dużo. Ja półtorej godziny złamałem o ponad 2min ale tu zaskoczenie dało mi to odległe 476 miejsce. Bieg bez większych historii, uniesień czy innych zapadających w pamięć rzeczy – ale fajny:)
|
163. | 26.03.2017 | 12 Półmaraton Warszawski | Polska | | 21,0975 | 12277 | 01:28:06 | 01:28:51 | 611 | 12186 | 5% | 14,4 | 04:11 | | |
12 Półmaraton Warszawski - [26.03.2017]
Pod koniec marca 2017r. Po raz 11 w Warszawie odbył się półmaraton. Dla mnie to siódmy start w tej imprezie. Jak szybko biegnie czas. Pamiętam jak w 2009 roku debiutowałem. Dla mnie starty w Warszawie są na wyciągnięcie ręki wiec jeżeli tylko mogę to startuje. W tym roku jest trochę inaczej niż w latach ubiegłych. Chyba generalnie przestawiłem się na lżejsze bieganie. Nie walczę o wyniki, obserwuje jak zachowuje się mój organizmu i wtedy koryguje prędkość aby w relatywnie komfortowych warunkach dotrzeć do mety. Nie pamietam ubiegłorocznego startu, chyba był niezły, ale po dość słabo przepracowanej zimie. Teraz powinno być gorzej gdyż nie tylko w zimie nie trenowałem. Problemy z Achillesami skutecznie mnie uziemiły mniej więcej od września. Trochę nadrabiałem rowerem i basenem ale bez biegania. Lekkie treningi zacząłem w listopadzie. Zacząłem grubo bo od ścigania w Ostrowcu:) ale potem przyszedł czas na lajt. Zero startów w zawodach. Nie czułem potrzeby. Nawet teraz gdy przypinałem numer startowy nie byłem tym podekscytowany. Tak już pewnie jest, ze z czasem przychodzi zanurzenie rywalizacją a zaczyna się funkcjonowanie w strefie komfortu. Zreszta bliżej mi jest do lasu i gór niż do asfaltu. Tak czy inaczej wystartowałem. Od samego rana nie byłem dogrzany. Było mi zimno do tego stopnia, ze wystartowałem w kurtce. Oczywiście po kilometrze biegu zdjąłem ją bo mój organizm zagrzał się samoistnie:). Na starcie kilku kumpli, z Gdyni i Ostrowca, o dziwo nie spotkałem nikogo z Warszawy, a nie był przecież Grzesiek. Pierwsze kilometry biegu to mega tłum. Tak się stało, ze biegłem z Pawłem, Grześkiem za całym tabunem ludzi walczących z czasem 1:30. Oj było ciasno, miejscami bardzo ciasno, szczególnie w Łazienkach. Lecieliśmy sobie na komforcie gadając o treningach piwnych. W pewnym momencie Pacemaker z tłumem zaczął się od nas oddalać ale who cares:) Paweł też od nas odjechał. Po przekroczeniu Wisły praskie otoczenie zdopingowało mnie go lekkiego przyśpieszenia. Tak na próbę, dogonić pejsa i wyprzedzić go. Grzesiek zabrał się ze mną ale na 13km lekko zwolnił. Ja zwiększyłem tempo z 4:15 na 4:00 i tak dobiegłem do mety. Kogoś tam wyprzedzając po drodze. Taki bieg bez większej historii, który pobiegłem z lekkim przeziębieniem. Na mecie już dawno byli: Koła i Łukasz z Ostrowca. Chłopakom się poprószy spieszył na obiad, mnie nie:) Za tydzień podwójny dystans wiec teraz tydzień bez biegania. Chyba kiedyś opiszę moją metodykę treningów i startów - może być rewolucyjna. Mój czas w tym biegu był poniżej 1:30 wiec siary nie było:)
|
160. | 07.08.2016 | IRONMAN 70.3 Gdynia Triathlon - Półmaraton | Polska | | 21,0975 | 230 | 01:41:59 | | 453 | 1911 | 24% | 12,4 | 04:50 | | |
IRONMAN 70.3 Gdynia Triathlon - Półmaraton - [07.08.2016]
Chyba mój rok startowy dobiega końca. Mała ilość treningów i pogłębiający się problem z achillesami powoduje, że nie mam presji na wyniki. Muszę odpocząć od sportu. Kilka lat praktycznie bez dłuższego wypoczynku, izolacji od treningów i startów trochę mnie przeciążyły i teraz moje ciało mówi stop. Podjąłem już decyzje od odpuszczeniu maratonu w Chicago i pewnie za tym pójdą kolejne, trudne decyzje. Nawet tak prestiżowa impreza jak Ironman 70.3 w Gdyni nie spowodował, że uniosłem się ponad te wszystkie zmęczenia i wystartowałem na maxa. Weekend w Gdyni zupełnie melanżowo - sportowy. Nawet nie miałem specjalnej napinki startowej (no może maleńką w niedziele rano). Gdynia to polskie święto triathlonu - bez dwóch zdań. Start w tym roku - to mój czwarty raz kiedy odwiedzam to miasto i startuje na dystansie długim (2013,2014 i 2015). To co tym razem się zmieniło to, to że w zawodach startowało wielu znajomych. Na obydwu dystansach: sprinterskim jak i na długim. Sobota to był dzień kibicowania - Justynie, Pawłowi i Jackowi czyli melanż na gdyńskiej plaży bo teraz tam umiejscowiona była meta (oraz standardowo - sam start). Wieczór to celebracja i przygotowanie roweru w strefie zmian. Niedzielny start organizatorzy zaplanowani na godzinę 8: 30 - cóż trzeba wstać wcześniej. Rano przed śniadaniem pobiegłem do strefy aby 'odkryć' rower i zapiąć buty na pedała. Razem z chłopakami mieszkaliśmy 'rzut beretem' od Skweru Kościuszki więc poranna akcja została przeprowadzona szybko. Potem śniadanie i wymarsz na start. Punktualnie o 8:00 impreza ruszyła startem PROS'ów (taka tri-elita) . W tym roku nie było statku reprezentującego boje nawrotową, a mimo to nawigacja po trasie (kilometr w morze, lekko w lewo i z powrotem do akwenu portowego) nie sprawiała problemów. Nawet pierwsza połowa trasy przebiegła bardzo lekko, głównie dzięki obranej strategii (startu z prawej flanki). Lekki chaos zaczął się na bojkach nawrotowych w drugiej części trasy. Tam (ku mojemu zdziwieniu) pojawiły się fale. Najbardziej odczuwałem je przy wejściu do basenu portowego. Generalnie chyba już oswoiłem się na tyle z wielką wodą, że nie sprawia mi ona większych problemów. Dalsza cześć wyścigu miała już być na tzw. 'komforcie'. Znałem swoje możliwości i wiedziałem, że na rowerze nie powalczę, a bieg nawet na 'czworakach' machnę tak, żeby nie było siary. Dodatkowo w moich planach utwierdziła mnie wietrzna pogoda i pagórkowata kaszubska trasa, która w tym roku była naprawdę malownicza. Rower to w moim wykonaniu dramat:) Wyprzedziło mnie tyle ludzi, że nawet nie byłem w stanie ich policzyć. Ale dojechałem. Dojechałem i to w dobrej formie. Czas części rowerowej był najgorszym czasem ze wszystkich moich startów w Gdyni. Do najlepszego brakło mi około 20min (przepaść). Powód: - dystans rowerowy, który przejechałem w tym roku to 450 km... Po drodze, gdzie miałem dużo czasu na przemyślenia zastanawiałem się czy to ma sens. Człowiek nie trenuje i porywa się na kilkugodzinny wysiłek. Ale ma - bo start bez ekstremalnego wysiłku i na dużym komforcie (pływanie, rower i połowa biegania) ma swoje zalety. Można sobie poukładać myśli, zaplanować zadania do wykonania a przede wszystkim zwiedzić okolice i dokładnie obejrzeć rowery wyprzedzających mnie zawodników. Na trasę biegową wybiegłem bardzo świeży. Bez problemu mogłem biec tempem 4:30. Nie miałem problemów z wyprzedzaniem innych zawodników. Jak zwykle to mój etap w triathlonie. Biegnąc - mogę się cieszyć zawodami. Po drodze obserwowałem innych zawodników, przybijałem piątki, na zawrotach spotykałem Kolę, który był jakieś 7km przede mną:) Trasa miała 3 znane pętle więc było kilka miejsc gdzie spotykałem znanych innych startujących zawodników oraz kibiców. To było mega... Lubię triathlon przez bieganie... Zaczynam lubić pływanie. Na treningi rowerowe nie starcza mi czasu więc - nie lubi etapu rowerowego. Kiedyś polubię. Ostatnie 7km przed metą miałem delikatny kryzys, związany z głodem i spadkiem cukru w organizmie ale szybko sobie z nim poradziłem połykając kilka pomarańczy i żel. Naprawdę gdyńska impreza to święto, cały weekend miasto żyje triathlonem a ja żyje tym miastem. Wielokrotnie odwiedzana restauracja DelMar była naszym portem, tam 'płynęliśmy' przed i 'dopływaliśmy' po zawodach. Piękny weekend, piękny medal, super towarzystwo... , a forma... przyjdzie jak odpocznę:) Teraz tradycyjne zdanie kończące relacje: Satysfakcja z ukończenia kolejnego triathlonu na dystansie długim z czasem: 05h40min42s (1021 miejsce na 1915 skalsyfikowanych). Moje Czasy: pływanie 00:44:58/1482 | T1 00:03:34/1403 | rower 03:06:07/1372 | T2 00:04:05/1391 | bieg 01:41:59/452
|
152. | 03.04.2016 | 11 Półmaraton Warszawski | Polska | | 21,0975 | 3726 | 01:27:03 | 01:27:25 | 482 | 12729 | 4% | 14,5 | 04:08 | | |
11 Półmaraton Warszawski - [03.04.2016]
Półmaraton Warszawski jest biegiem, który prawie na stałe (obok Wiązownej) wpisał się w mój rok startowy. Szósty raz w tej imprezie ale teraz zupełnie inaczej. Normalnie, początek kwietnia to dla mnie szczyt treningowy. Nie tym razem. Teraz od początku roku przebiegłem lekko ponad 300km i ponad miesiąc walczyłem z różnymi wirusami. Organizm potrzebował oczyszczenia. Mój okres roztrenowania się przedłużył (jak słusznie zauważył Arek Recław komentując na STRAVIE). Brak treningów biegowych (dla porównania w 2015 roku do czasu startu w Półmaratonie Warszawskim wystartowałem w 9 imprezach i zrobiłem 2 życiówki) nie dawał mi spokoju a tym samym nie wiedziałem co wybiegam. Wiedziałem, że chcę się sprawdzić – ale bez zamordowania. Ten start miał mi powiedzieć co będzie za 3 tygodnie w Orlen Maratonie. Na starcie pełna ekipa ostrowiaków. Szacowałem, że tempo 4:15 będzie dobrym sprawdzianem i pozwoli mi powalczyć z kilkoma z nich. Na starcie się oczywiście pogubiliśmy, mój brat Marek został lekko z tyłu. Po pierwszym kilometrze zorganizowałem swoje ciało do komfortowego biegu na poziomie 4:00 i po małym strojeniu rąk, aby pracowały optymalnie – o dziwo, utrzymywałem to tempo. Pogoda była wspaniała. Może trochę wietrznie, ale generalnie bieg w takich okolicznościach przyrody to sama przyjemność. Do 10go kilometra zastanawiałem się kiedy maszyna nie wytrzyma takiego tempa. Lekkie podbiegi i lekkie zbiegi tylko podkręcały moje zadowolenie:) Troszkę zdołował mnie szuter w łazienkach ale potem po zwolnieniu do 4:05/4:10 znów nabrałem energii. Ostatnie 2 kilometry z podbiegiem na Belwederskiej to już czysty wyścig. Postanowiłem się mocno zgrzać. Koło Belwederu wrzuciłem 5ty bieg i wskoczyłem na obroty w okolicach 3:40 – tak tez finishowałem. Niemożliwe a stało się możliwe. Mój czas to okolice 1h 27min co pozytywnie mnie zaskoczyło. Czyżby to inwersja biegowa? Im mniej biegam tym szybciej biegam???. Reszta ekipy także zadowolona – szykuje się szybki rok, choć ja w tym roku troszkę dłużej niż szybciej.
|
142. | 09.08.2015 | IRONMAN 70.3 Gdynia Triathlon - Półmaraton | Polska | | 21,0975 | 1123 | 01:40:10 | | 222 | 1811 | 12% | 12,6 | 04:45 | | |
IRONMAN 70.3 Gdynia Triathlon - Półmaraton - [09.08.2015]
… i stało się:) Pierwsza w Polsce impreza z cyklu IRONMAN 70.3, która odbyła się w Gdyni. Po perypetiach z rejestracją, która wymagała nerwów ze stali wystartowałem w naprawdę dużej, dobrze zorganizowanej - triathlonowej imprezie. Weekend w Gdyni zaczął się w piątek - w Bytowie, gdzie gościł mnie Arek z rodziną. Było super. Sobota to już Gdynia, odbiór pakietów startowych a potem delikatny, jak na nas, melanż. Sama impreza przygotowana profesjonalnie ale tak naprawdę to oprócz paru różnic typu: więcej obostrzeń regulaminowych, bogatszy pakiet startowy, wyższa opłata i wszechobecne logo IRONMAN – nie było. Poprzednie imprezy, bez IM, były także wzorowe. Tym razem zmiana w pływaniu: starty falowe (duży plus) oraz trasa „w morze i z powrotem”, oraz 3ry (nie 4ry) pętle biegowe. Rower prawie taki sam. Z Arkiem wystartowaliśmy w grupie „zielonej” i zarazem najliczniejszej. Pływanie, znów jak na mnie, przewidywalnie. Początkowo trochę chaosu, ale po 400m było już dobrze. Niespodzianka w połowie - statek, który (zgodnie z regulaminem) należało opłynąć, lekko zdryfował i opływanie stało się nieaktualne:) o czym zasygnalizowali ratownicy. Strefa zmian dość daleko czyli czas w T1 oscylował w okolicach 6/7min. Ja tym razem chciałem szybko, ale szybko nie było. Rowerowo całkiem nieźle, choć oczywiście „kolarze” robili mnie jak chcieli. Tempo rowerowe ok 33km/h to duży postęp w porównaniu do lat ubiegłych. Końcówkę jeszcze lekko przycisnąłem. T2 mała modyfikacja, nie ubrałem skarpetek, co pokutuje do dziś (mega odciski) – a czas nie specjalnie dobry. Właśnie w T2 doszedł mnie Michał, który wystartował 10 min później. Mój triathlon jak zwykle zaczął się na bieganiu. Całe szczęście pogoda była łaskawa i z 35st C dzień wcześniej odpuściła 10 kresek. Do biegu wystartowałem dosyć płynnie. Bez rowerowego odrętwienia. Dużo piłem, trochę jadłem, dużo wyprzedzałem. To wyprzedzanie zawodników, którzy objechali mnie na rowerze czy opłynęli kraulem jest mega fajne. Teraz dopiero mogłem się wyżyć. Oczywiście na biegu doszedł mnie Arek, który kończył ostatnią rundę, a mnie została jeszcze jedna. On jako jedyny biegł naprawdę szybko. Buty zaczęły mnie „wku….ć” dopiero po 10tym kilometrze, kiedy dobrze namokły (a oblewałem się sowicie). Początkowo biegłem w okolicach 4:20 ale pod koniec (przed finishem) w okolicach 4:50/5:00. Na koniec szybki sprint do mety i pełnia szczęścia. Na mecie byłem mniej zmęczony niż w latach poprzednich, dodatkowo poprawiłem rekord trasy o ok 17min. Kończąc przytoczę standardową formułkę:) Satysfakcja z ukończenia kolejnego triathlonu na dystansie długim z czasem: 5h18m36s (576 miejsce na 1811 skalsyfikowanych). Moje Czasy: pływanie 00:43:19 / 1309| T1 00:06:11 / 1246| rower 02:45:05 / 901| T2 00:03:51 / 1012| bieg 01:40:10 / 222
|
141. | 25.07.2015 | VII Półmaraton Ziemi Puckiej | Polska | | 21,0975 | 477 | 01:27:50 | 01:27:51 | 42 | 501 | 8% | 14,4 | 04:10 | | |
VII Półmaraton Ziemi Puckiej - [25.07.2015]
Koniec urlopu nad morzem podsumowałem startem w jednej z moich ulubionych imprez biegowych – VII edycji Półmaratonu Ziemi Puckiej. To był mój 4ty raz kiedy pokonywałem trasę tegoż biegu. Jak jest w Pucku pisałem już wcześniej więc teraz więcej o samym biegu. Zupełnie nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Początek sezonu i kolejne starty na tym dystansie pokazały że jest siła aby biegać dobrze poniżej 1:30. Trochę bałem się o moją obolałą stopę. Z jednej strony miał być luźny start, ale z drugiej jak zwykle walka o dobry czas. Wystartowałem ostrożnie, ale prawie z pierwszego rzędu:) i od razu wyprzedziła mnie z 100 biegaczy. Początkowo biegłem 4:15/4:20 za kilkuosobową grupką ale cały czas wyprzedzali mnie inni biegacze. Taka sytuacja utrzymała się do 3km gdzie po wybiegnięciu z Pucka „wszedłem w bieg”. Dogoniłem „moją” grupę i zacząłem sukcesywnie dochodzić kolejnych biegaczy. Na 10 kilometrze tempo wzrosło do 4:05/4:10. Padający deszcz i lekki wiaterek nie przeszkadzał – wręcz pomagał. Wiedziałem jaka będzie pogoda więc wystartowałem w stroju TRI – lepszy na taką pogodę. Po zbiegu w kierunku zatoki postanowiłem powalczyć o czas. Ciągle wyprzedzałem. Na ścieżkach w Rzucewie nabrałem kolejnych sił – Pace skoczył do 4:00. Ostatnie 3km pobiegłem szybko – na zegarku pojawiało się nawet 3:45. Na ostatnich metrach, na stadionie, doszedłem jeszcze jednego zawodnika – szybki finisz i czas na mecie 01h 27min 50sec co dało 42 czas OPEN. Jest dobry akcent przed zawodami IM70,3 w Gdyni.
|
132. | 29.03.2015 | 10 Połmaraton Warszawski | Polska | | 21,0975 | 6829 | 01:28:18 | 01:28:43 | 662 | 12958 | 5% | 14,3 | 04:11 | | |
10 Połmaraton Warszawski - [29.03.2015]
Dziesiąty, jubileuszowy Półmaraton Warszawski – rekord frekwencji w biegach masowych w Polsce. Zawodników na mecie – prawie 13tyś. Dla mnie to ostatni długi bieg przed startem sezonu – Maratonu w Paryżu. Dwa tygodnie do startu nie ma co szaleć, tak powiedział trener Pszczółkowski. Tak więc za jego radą, miało być, i było dość spokojnie. Na starcie dużo znajomych. Jacek, Paweł, oczywiście trenejro Pszczółek, Arek, Robert…. trzeba by długo wyliczać. Przed startem spotkaliśmy też Kolę z rodziną, który miał ambitny plan pobiec 1h30min. Dobrze się składało, bo ja chciałem właśnie tak biec. To miało być moje tempo maratońskie. Start i meta, z uwagi na spalenie się betonowego Mostu Łazienkowskiego (jedyny taki przypadek na świecie) został przeniesiony w okolice Placu Piłsudskiego. Po krótkiej rozgrzewce (Arek miał kaca więc długiej rozgrzewki być nie mogło) stanęliśmy na starcie we trzech. Dookoła nas pacemakerzy na 1:25 i 1:30 – wypatrywaliśmy znajomych ale tłum był tak wielki, że nie sposób było się odnaleźć. Po starcie tłok i tak do ok 5go kilometra. Jak na dużych światowych imprezach. Biegliśmy oczywiście lekko szybciej niż zakładane 4:15min/km. To wpływ fali nośnej:). Tempo ustabilizowaliśmy dopiero w okolicach 7go km, gdzie była zawrotka na Mokotowie. Pogoda wyśmienita – cale szczęście, że ubrałem się krótko. Kola dawał rade, od 8go km zostając jednak lekko z tyłu. My z Arkiem biegnąc za Maćkiem Dowborem, przeanalizowaliśmy całą anatomie jego biegu i doszliśmy do wniosku, że trzeba wyprzedzać. Utrzymywaliśmy stałe tempo pomiędzy 4:10 a 4:15 - biegnąć lekko. Uff, co za super sprawa biegać w takim tempie z dość dużą rezerwą. Tunel na Wisłostradzie jak zwykle spowodował, że mój zegarek (GPS) zwariował, ale nie to było dziś ważne. Biegliśmy na czas w okolicach 1h29min. Ostatnie dwa kilometry to szalony pomysł Arka aby górkę pod Konwiktorską pobiec szybciej. Tak tez zrobiliśmy – tempo skoczyło do 3:50, a ostatnie półtora kilometra nawet niżej. Arek wyprzedził mnie o 15sec na mecie. Był jednak na koniec trochę świeższy (to pewnie przez wygraną walkę z kacem). Dobry bieg, dobra atmosfera, dobra pogoda, dobre wyniki – Kola dobiegł w okolicach 1:36 czyli na drugiej połówce stracił 6-7 min, ważne że zrobił PB. Reszta chłopaków także zadowolona. Na mecie spotkanie ze znajomymi – o dziwo i Kwidon’ek się także pojawił. Ogólnie fajna impreza, to mój 6ty start w Warszawie na tym dystansie i zarazem najszybszy, choć w zamyśle był jednak tylko szybszym treningiem.
|
128. | 01.03.2015 | XXXV Wiązowna Półmaraton | Polska | | 21,0975 | 599 | 01:24:05 | | 69 | 1043 | 7% | 15,1 | 03:59 | | |
XXXV Wiązowna Półmaraton - [01.03.2015]
Yeeeah:) Wreszcie padł. Długo wytrzymał ale skapitulował. Chodzi oczywiście o mój Personal Best w półmaratonie. W maju 2009r podczas mojego 4go półmaratonu pobiegłem 1h 26min 36sec (mBank Półmaraton w Łodzi). Od tamtego czasu upłynęło duuużo czasu (doszło kolejnych 28 półmaratonów). Przez te prawie 6 lat nawet nie zbliżyłem się do życiówki z Łodzi. Najbliżej, aczkolwiek daleko, byłem na mecie Półmaratonu Warszawskiego z 2013r. Teraz w Wiązownej wystartowałem po raz 7. Start tam to dobre rozpoczęcie sezonu – choć w tym roku (z powodu braku zimy) sezon otworzyłem zdecydowanie wcześniej. Po raz pierwszy miałem plan – powalczyć z leciwym PB. Dodatkowo, starty w Falenicy i na Kabatach mówiły mi, że forma jest. Pytanie tylko: czy to forma na 21km czy tylko na 10km?. Start w gronie znajomych i dużej reprezentacji Gapmont Running Team (Marek, Paweł, Jacek i Arek, który po kawałku swojej osoby odsprzedał do różnych klubów) oraz paru znajomych z biegania i pracy. Moje przygotowanie do biegu prawie perfekcyjne (jak na mnie). Nawet mój Suunciak dostał specjalną aplikacje, którą napisałem, dzień wcześniej, aby „mówił” mi jak daleko jestem od 1h26m. Przed startem krótka rozgrzewka, ale bez przesady. Miałem w planie biec „negative split” zaczynając od ok 4:10 a kończąc na 4:05. Plany te wzięły „w łeb”. Zaraz po starcie Arek przedarł się do przodu i spowodował, że mój pierwszy kilometr biegłem z tempem 3:55. Widziałem to ale moje tempo wydało mi się dość komfortowe. Chyba moja strefa komfortu się przesunęła:) Arka widziałem cały czas - jakieś 100 m z przodu. Postanowiłem, że gram VaBanque. Nie zwolniłem do 4:10. Biegłem pomiędzy 3:55 a 4:00. Piąty kilometr – wszystko super, nie ma nawet kolki (próbowała – ale odpuściła, wiedziała chyba, że dziś na mnie nie ma mocnych). Na 10 kilometrze i na nawrotce nadal przewaga Arka była podobna (max 150 m). Wtedy oceniłem swoje samopoczucie – jako dobre. W tym roku Wiązowna była dość ciepła 7 st. C i prawie bez wiatru. Prawie bo pierwsza połowa lekko pod wiatr (i pod górkę), druga z wiatrem i z górki. Warunki optymalne. Po 10 tym kilometrze widziałem wszystkich znajomych, którzy byli za mną i okrzykiem dopingowali mnie go walki. Biegłem równo – cały czas na zegarku tempo oscylowało pomiędzy 3:55 a 4:05. Czułem się świetnie. Piętnasty kilometr z czasem poniżej 1h to także moje PB na 15km (do tej pory 1h03min – wywalczone w Bełchatowie). Do mety silnik pracował optymalnie. Co prawda Arek mi uciekł bo w drugiej części biegu znacznie przyśpieszył, ale to nie było ważne. Ważne było to, że 2km przed metą mój zegarek (z moją aplikacją) ciągle pokazywał -1:51 co oznaczało, że jestem prawie 2min szybszy od zakładanego czasu 1h:26min. Na metę wpadłem z uśmiechem i czasem 1h 24min 05sec – co dało 69 miejsce OPEN (i co najważniejsze PB pobity o około dwie i pół min). Na koniec dodam (bo co tu jeszcze pisać), że wynik w mojej głowie podkręcił trenejro Pszczółek, który na starcie przypomniał mi, że jego PB jest lekko powyżej 1h25min. Vivat Wiązowna - Arek i paru znajomych także poprawili swoje życiówki, a Arek zajął 2 miejsce w kategorii dziennikarzy:).
|
110. | 10.08.2014 | Herbalife Triathlon Gdynia (IM 70.3) - Półmaraton | Polska | | 21,0975 | 332 | 01:50:18 | | 441 | 1317 | 33% | 11,5 | 05:14 | | |
Herbalife Triathlon Gdynia (IM 70.3) - Półmaraton - [10.08.2014]
Drugi Halfironman w Gdyni to impreza, na którą długo czekałem. Po pierwsze, bardzo wkręciłem lub wpływałem się w triathlon a po drugie to super impreza. Jak w roku poprzednim dzień przed startem pojawiłem się w strefie zmian i zostawiłem rower. Potem lekki melanż na półwyspie i rano razem z Arkiem sunęliśmy na start. Na starcie zawodników więcej niż rok temu wiec i spodziewana pralka większa. Stresu związanego z pływaniem już nie było, mój „potwór z głębin” już się nie pojawił, pojawili się natomiast inni zawodnicy, którzy płynąc wszystkimi stylami byle nie kraulem, skutecznie utrudniali mi życie. Pływanie to był koszmar… Chaos jaki panował w wodzie był olbrzymi. Dopiero na ostatnich metrach zrobiło się luźniej. W przyszłym roku ustawie się z przodu. Mam dość „żabkowiczów”. W wodzie straciłem (prawie) okulary i kilkukrotnie czepek. Organizatorzy nawet zafundowali 50m płyciznę, gdzie można było stąpać po dnie:) Taki dowcip z ich strony. Rower przewidywalnie, choć 8 min lepiej niż w roku poprzednim. Pewnie to zasługa pozycji czasowej, którą zapewnił mi mój stary/nowy CUBE. Lemondka, siodełko i sztyca FF pochyliły mnie znacząco. Na końcówce trasy rowerowej (w tym roku dwie duże pętle) zacząłem mieć lekkie problemy z żołądkiem, które towarzyszyły mi przez połowę biegu. W T2 sikanie pod krzakiem nie pomogło:) ale dołożyło mi z 20 sec. Bieg zacząłem szybko, ale po pierwszym kilometrze zwolniłem do ok 5:15. Ból brzucha nie dał mi szybciej biec. Cztery pętle nie zmęczyły mnie tak jak rok temu - było lepiej. Gdyby ból przeszedł wcześniej pewnie byłoby super.W zakładanym tempie ok 4:50 biegłem na ostatnich 4ech kilometrach. Meta i „piątka” z Łukaszem Grassem, który jak przed rokiem komentował zawody z linii mety. Sierpień przyszłego roku też pod znakiem Gdyni, ale teraz pod szyldem IronMan70.3 Gdynia. Satysfakcja z ukończenia kolejnego triathlonu na dystansie długim z czasem: 5h35m45s (734 miejsce na 1317 skalsyfikowanych). Moje Czasy: pływanie 00:42:27/1064 | T1 00:06:56/1072 | rower 02:52:47/960 | T2 00:03:17/980 | bieg 01:50:18/441
|
109. | 26.07.2014 | VI Półmaraton Ziemi Puckiej | Polska | | 21,0975 | 190 | 01:34:12 | 01:34:19 | 79 | 569 | 14% | 13,4 | 04:28 | | |
VI Półmaraton Ziemi Puckiej - [26.07.2014]
Kolejny półmaraton nad morzem. IV Półmaraton Ziemi Puckiej to impreza, którą bardzo lubię. Po pierwsze jest w wakacje, po drugie nad zatoką pucką, po trzecie ma super urozmaiconą trasę. Rok temu potraktowałem go jako dobry trening przed triathlonem w Gdyni – w tym roku zrobiłem tak samo. Nie będę pisał o organizacji, trasie i atmosferze bo o tym już pisałem rok temu. Napisze o moim cierpieniu na ostatnich 5ciu kilometrach. Generalnie bieg pobiegłem dobrze – nawet szybko jak na Puck. Tempem z pierwszych 15km oscylowałem w okolicach 1h:32min. Skończyło się na 1:34 bo koszmarna kolka dorwała mnie i ni cholery nie chciała opuścić. Dawno nie byłem tak zgięty:) Na trasie byłem razem z Michałem Kucharskim z Gdańska i Pawłem Wośkiem z Ostrowca – Michał utrzymał temp na ostatnich kilometrach i dołożył mi około półtorej minuty. Rok temu byłby daleko za mną – postęp zrobił ogromny. Ja, mimo kolki, dałem rade dobiec do mety i o dziwo pobiegłem lepiej niż rok temu na tej samej trasie:). Ciekawe czy to dobry prognostyk przed Gdynią.
|
105. | 02.05.2014 | X Półmaraton Węgorza - Węgorzewo | Polska | | 21,0975 | 256 | 01:29:43 | 01:30:03 | 55 | 378 | 15% | 14,1 | 04:15 | | |
X Półmaraton Węgorza - Węgorzewo - [02.05.2014]
Weekend majowy w tym roku zaplanowaliśmy na mazurach w Ełku. Weekend był długi więc jak zwykle sprawdziłem co „biegowego” będzie działo się w okolicach. Szybka decyzja i zapisałem się na 10tą edycję Półmaratonu Węgorza w Węgorzewie. Moja mapa biegów nie jest bardzo bogata w tych okolicach więc ucieszyłem się, że przyjdzie mi przebiec tuz obok wielkich jezior mazurskich. Już sam start był nietuzinkowy:) Honorowy start i pętla na rynku w Węgorzewie potem do autokaru aby udać się do Sztynortu, gdzie usytuowany był start półmaratonu. Trasa przebiegała po malowniczej drodze biegnącej przy jeziorach: Dargin, Kirsajty, Mamry, Harsz, Święcajty. Sam start spod pałacu w Sztynorcie vis a vis mariny jachtowej. Autokary przywiozły biegaczy ok półtorej godziny przed startem więc mogłem nacieszyć się okolicą mariny oraz znaną w środowisku żeglarzy knajpą Zęza. Tutaj w mojej głowie rozegrałą się wojna pomiędzy pływaniem, bieganiem i piwem:) Wygrał bieg. Na starcie stanęło ok 400 osób w tym, jak się okazało 2’óch znajomych z pracy. Mój zamiar był prosty – nie zmęczyć się bardzo (za tydzień maraton) a fakt iż trasa płaska nie jest skutecznie wybił mi z głowy atak na życiówkę. Pogoda tego dnia była „biegowa” nie za ciepło, nie za zimno tylko ten porywisty wiatr, który wiał prosto w twarz - delikatnie przeszkadzał. Wystartowałem spokojnie i do 7go kilometra biegłem z kumplem z pracy, który, w odróżnieniu ode mnie porywał się na Personal Best. Biegliśmy na około 1:35. Taki czas mnie satysfakcjonował. Od 7go km zostałem sam i przyśpieszyłem. Biegło mi się dobrze z PACE około 4:05-4:10. Piękne widoki i bardzo rozciągnięty „peleton” spowodował, że postanowiłem wyprzedzać. Łykałem biegaczy jeden po drugim, tak mniej więcej do 18go km. Po drodze pokonując dość długi podbieg do Węgorzewa. Końcówka, czyli ostatnie 2 km to zbieg i płasko do mety. Wiedziałem, że będę gdzieś na granicy 1:30, co po pierwszych wolnych kilometrach, dawało super wynik. Tak się skończyło – na mecie 1:29:43. Myślę, że gdyby nie wiatr, podbiegi i moje początkowe nastawienie na 1:35 bez walki, wynik mógłby oscylować w okolicach PB. X Półmaraton Węgorza to impreza udana, lokalna, z bardzo malowniczą trasą. Może nie na bicie rekordów, ale turystycznie godna polecenia.
|
103. | 30.03.2014 | 9 Pólmaraton Warszawski | Polska | | 21,0975 | 1274 | 01:33:16 | 01:34:19 | 984 | 11149 | 9% | 13,6 | 04:25 | | |
9 Pólmaraton Warszawski - [30.03.2014]
Miał być mocniejszy i dłuższy trening… i był. 9 Półmaraton Warszawski przebiegnięty z niezłym czasem i na dużym komforcie. Biegłem z Markiem celując w okolice 1:30-1:35. I udało się. Ma mecie byliśmy po 1:33:16 – obaj z takim samym czasem netto:) Trasa znana, a tempo w okolicach 4:20 nie powodowało, że wskakiwałem ponad próg. Fajnie bo to jest dobry prognostyk na rozpoczynający się sezon. Marek zrobił życiówkę a ja pobiegłem fajny bieg. Za 2 tygodnie Orlen Maraton i zobaczymy jak będzie.
|
101. | 02.03.2014 | XXXIV Wiązowna Półmaraton | Polska | | 21,0975 | 711 | 01:36:38 | 01:37:10 | 238 | 758 | 31% | 13,1 | 04:35 | | |
XXXIV Wiązowna Półmaraton - [02.03.2014]
Pierwszy sprawdzian w tym sezonie. Sprawdzian tego jak daleko odpłynąłem od formy z poprzedniego roku. Grudzień, styczeń i luty praktycznie bez treningu, dodatkowo choroba, która nie chciała się skończyć spowodowała spadek formy. Pytanie tylko jak duży. Do Wiązownej jak co roku pojechać chciałem. Teraz też pojechałem ale z dość dużą obawą nawet o to czy ukończę. Celowałem w wynik lekko poniżej 1h50min. Mój target podyktowany był głową i ostatnim treningiem biegowym, który pokazał, że na 8km trasie ciężko mi utrzymać tempo 5min/km. Stanąłem w strefie 1:45 i wystartowałem. Pogoda jak na Wiązowną nietypowa:) Ciepło 7 st. C, lekki wiatr na pierwszych 10km w twarz, z powrotem w plecy. Rok temu było -7 st C. Początkowo biegłem spokojnie, ale niesiony emocjami zamiast planowanego tempa 5min biegłem 4:45. Kontrola tętna – jest OK. Dwa żele energetyczne – na styk. Pierwszy przed startem drugi na połówce dystansu. Biegło mi się dobrze, po 4tym km wszedłem w bieg i wszystko grało. Startował Robert, Arek i Wojtek. Wojtek z tyłu, Arek daleko z przodu ale gdzie Robert. Wiedziałem, że celuje na ok 1:40 więc prawdopodobnie będę miał problem z dotrzymaniem mu tempa. Nie wiedziałem gdzie jest? Za mną czy przede mną. Okazało się, że jest z przodu, dogoniłem go na 7ym kilometrze. Chwilkę biegliśmy razem ale ja czułem się na tyle dobrze, że pobiegłem szybciej. Chwilę przed zawrotką oczywiście piątka z Arkiem (biegł szybko – ale nie na życiówkę). Na półmetku także zobaczyłem biegnącego kelnera, który kiedyś wyprzedził mnie na 10km. Powiedziałem wtedy, że to wstyd i nigdy już kelner mnie nie pokona. Teraz był jakieś 500m z przodu. Przyśpieszyłem bo czułem się dobrze. Z 4:45 tempo wzrosło do 4:30. Piątka z Wojtkiem, który był z tyłu. Na plecach czułem Roberta. Nie wiedziałem czy goni czy nie. Na 14tym km spojrzałem na zegarek, który pokazywał tempo 4:10/4:15 – szybko, bardzo szybko:) Kelner zrobił swoje, gonie go, tylko nigdzie go nie ma. Myślę: na pewno też przyśpieszył. Meta się zbliżała a ja czułem, że jeszcze mam rezerwy. Pamiętam takie półmaratony w Wiązownej gdzie od 15km jechałem na oparach. Dzisiaj nic – jest siła, nogi biegną, wszystko super. Do mety dotarłem z czasem 1:36:38, wyprzedzając do półmetka kolejnych zawodników. Niestety nie kelnera:( Na mecie dopiero okazało się, że kelner jest za mną o jakieś 4min. Musiałem go przeoczyć:) Pierwszy raz (chyba) miałem szybszą 2gą połówkę niż pierwszą. Jestem zadowolony. Silnik pracuje i nie bardzo się zamulił.
|
97. | 08.12.2013 | XI Półmaraton Św Mikołajów - Toruń | Polska | | 21,0975 | 2354 | 01:36:29 | | 264 | 3669 | 7% | 13,1 | 04:34 | | |
XI Półmaraton Św Mikołajów - Toruń - [08.12.2013]
Półmaraton na koniec sezonu – fajna sprawa. Biegam ten toruński bieg od 5ciu lat, tak wyszło, ze się przyzwyczaiłem. W tym roku najbardziej niepewna była pogoda, zimno czy ciepło, wietrznie (Orkan Ksawery) czy nie… Początkowo miał być toruński weekend z żoną, ale z powodu niepewnej pogody była niedziela z Arkiem:) Pierwszy raz i chyba ostatni - start półmaratonu odbył się na nowiutkim moście na Wiśle. Most faktycznie okazały. Start lekko się opóźnił, co nie podobało się zmarzniętym Mikołajom. Wstrzał armaty Bractwa Kurkowego i start spowodowały, że wreszcie przestałem marznąć (na termometrze było ok -2 st.C ale tego dnia było mi naprawdę zimno). Pierwsze kilometry jakieś ciężkie. Nie wiedziałem czy chce mi się czy też nie. Odblokowałem się dopiero w okolicach toruńskiej starówki. Kolejna blokada (niewielka) był na ok 10tym kilometrze. Puściła szybko ale cały bieg był jakiś dziwny. Biegło mi się lekko, jak Arek był dwa kroki przede mną to mi się nie chciało, jak był obok i za mną to mi się chciało. Cały czas tempo ok 4:30. Wszystko było super, nawet lód i śnieg w lesie. Na 14tym km poczułem „siłę” – końcówka była szybsza i ogólnie to mój jeden z nielicznych długich biegów gdzie ostatnie kilometry przyśpieszałem. Na całym dystansie wyprzedziliśmy około 100 zawodników. Na metę wpadliśmy razem w czasie około 1h36min. To tyle o niedzieli, którą dwóch wariatów spędziło tak, że wstało o świcie jechało 250km aby w mrozie pobiec 21km a potem wrócić kolejne 250km i stwierdzić że tak samo ciemno jest po dotarciu do domu jak w momencie wyjazdu…
|
87. | 11.08.2013 | Herbalife Triathlon Gdynia (IM 70.3) - Półmaraton | Polska | | 21,0975 | 148 | 01:52:02 | | 315 | 964 | 33% | 11,3 | 05:19 | | |
Herbalife Triathlon Gdynia (IM 70.3) - Półmaraton - [11.08.2013]
No i „pierwsze koty za płoty”, a w zasadzie drugie. Po nieudanym starcie na dystansie olimpijskim w Beko Ełk Triathlon, gdzie „zalała” mnie woda z jeziora Ełckiego, przyszedł czas na trudniejszy triathlonowy sprawdzian. Herbalife Triathlon w Gdyni na dystansie długim (tzw. Half Ironman lub Ironman 70.3). Pływanie: 1,9km, rower: 90km, bieg: 21,1km – tyle trzeba pokonać aby stanąć na mecie. Mnie najbardziej przerażało pływanie w Zatoce Gdańskiej, rower i bieganie miało być już „z górki”. Ponieważ ma być to relacja biegowa - skupię się na samym półmaratonie, który był ostatnią konkurencją triathlonu. Dodam tylko, że poprzednie dwie: pływanie i bieganie poszły mi całkiem nieźle. Ale wracając do samego biegu – pierwszy raz zaczynałem biec dystans półmaratonu będąc już nieźle zmęczonym. Zakończenie 90km na rowerze i bieg w strefie zmian pokazał mi, że bieganie nie jest takie proste jak zwykle bywało. Nogi powyginane, jak z waty – a przecież bieg miał być moim „asem w rękawie”. Wybiegłem na 4ry pętle po Gdyni, trochę podbiegu, trochę zbiegu, płasko na promenadzie nad zatoką i mnóstwo kibiców. Wymarzona atmosfera do biegania. Zegarek zostawiłem przypięty do roweru więc nie wiedziałem jak biegnę – po prostu biegłem. Na trasie doszedł mnie Arek Recław, doszedł bo on był na ostatnim okrążeniu a ja na pierwszym. Podobno wyglądałem słabo. Tak się tez czułem i pierwsze dwa okrążenia biegłem bardzo ciężko. Kolejne dwa już lepiej. Moje nogi załapały, że trzeba przestawić się na bieg. Wyprzedziłem Michała Kucharskiego, paru celebrytów, którym bieg sprawiał dużo problemów. Cały czas goniłem Darka Letkowskiego, który skończył rower kilkadziesiąt sekund przede mną. Goniłem, goniłem ale nie dogoniłem. Pomyślałem, że szwagier ma „dzień konia” i półmaraton biegnie na swoją życiówkę. Na mecie okazało się jednak, że dobiegłem szybciej. Zupełnie nie wiem gdzie Darka minąłem. Meta na Skwerze Kościuszki, zielony dywan, piątka przybita z Łukaszem Grassem, medal i kwiaty od żony – niezastąpione. Impreza bardzo udana, organizacja rewelacyjna. Satysfakcja z ukończenia pierwszego triathlonu z czasem: 5h46m50s (493 miejsce na 988 skalsyfikowanych) dodała mi skrzydeł i zacząłem myśleć o pełnym dystansie IM… Ale to jeszcze długa droga… Moje Czasy: pływanie 00:44:10/785 | T1 00:07:26/787 | rower 03:00:17/596 | T2 00:02:55/645 | bieg 01:52:02/316
|
86. | 27.07.2013 | V Półmaraton Ziemi Puckiej | Polska | | 21,0975 | 529 | 01:34:51 | 01:34:56 | 58 | 615 | 9% | 13,3 | 04:30 | | |
V Półmaraton Ziemi Puckiej - [27.07.2013]
Początek pierwszego w życiu 3’tygodniowego urlopu postanowiłem zaakcentować startem w Pucku. Ten półmaraton biegłem już trzy lata temu i było dość przyjemnie. Teraz było bardzo podobnie. Podobna temperatura (ok 30 st.), słońce i trasa przez kaszubskie miasteczka. Podobnie, choć nie tak samo. Organizatorzy zmienili trasę dzięki czemu bieg stał się sporo trudniejszy. Doszły podbiegi, całkiem sporo szutrowej drogi i leśne ścieżki. Na bieg wybrałem się rowerem, 15km z Chałup było świetną rozgrzewką. Biegło mi się dobrze, ok 18km pierwszy raz pomyślałem, że mógłbym już być na mecie. Równo, około 4:30 na km, czyli jak ostatnio, dobiegłem do mety z czasem 1:34:51. Polecam ten bieg – uwielbiam Bałtyk i Zatokę Pucką, na którą mogłem sobie patrzeć podczas biegu. A po biegu jak zwykle w Pucku – piwo na mecie.
|
85. | 30.06.2013 | I Półmaraton Żarnowiecki - Czymanowo 2013 | Polska | | 21,0975 | 238 | | 01:34:48 | 55 | 181 | 30% | 13,4 | 04:30 | | |
I Półmaraton Żarnowiecki - Czymanowo 2013 - [30.06.2013]
Bieganie na północy Polski, w moim wypadku, to przede wszystkim bieganie w wakacje. Będąc na półwyspie korzystam z okazji i biegam w różnych fajnych miejscach. Tym razem padło na okolice jeziora Żarnowieckiego a konkretnie Półmaraton Żarnowiecki (dookoła jeziora) ze startem i metą w Czymanowie. W biegu wystartowaliśmy z Darkiem, który na fali życiówek GRT postanowił też swoje nabiegać. Ja jak zwykle ostatnio, bez poważnych planów postanowiłem, że pobiegnę 4:30/km. Biegnąc w takim czasie powinniśmy na mecie być w okolicach 1:35 co dla Darka byłoby niezłą życiówką. Od startu przez pierwsze 5km razem potem już sam realizowałem wymyślony na szybko plan. Plan o nazwie 4’ry i pół. W biegu wystartowało około 200 zawodników więc tłumu nie było. Z kilometra na kilometr doganiałem kolejnych biegaczy - robiłem swoje. Na zegarku kilometry oscylowały od 4:26 do 4:34, trasa piękna, asfaltową drogą do 11go kilometra potem betonowe płyty i kawałek drogi leśnej. Od 16go kilometra znowu asfalt, z wiatrem i lekko z górki. Kolejni zawodnicy zwalniali a ja swoje 4:30. Na mecie czas 1:34:48, śednia 4:30 – Plan zrealizowany. Darek zrobił życiówkę 1:40 z haczykiem. Cały bieg bardzo udany, pogoda, organizacja i przede wszystkim super krajobraz jeziora Żarnowieckiego. Kolejny debiut imprezy biegowej w tym roku i kolejny, moim zdaniem, udany.
|
84. | 23.06.2013 | I Półmaraton Radomskiego Czerwca 76r. | Polska | | 21,0975 | 906 | | 01:34:46 | 117 | 849 | 14% | 13,4 | 04:30 | | |
I Półmaraton Radomskiego Czerwca 76r. - [23.06.2013]
Pierwszy Półmaraton w Radomiu – bieg upamiętniający wydarzenia z czerwca 1976r. Wreszcie coś płaskiego i jak na czerwiec przystało ciepłego. Przed startem burza, ulewa a potem delikatna sauna. Organizacyjnie Radom spełnił oczekiwania, no poza jednym zgrzytem – biuro zawodów i odbieranie pakietów. Małe pomieszczenie z kiepską wentylacją i gigantyczna kolejka. Sam bieg, od początku spokojny 4:40 równo z Markiem, na złamanie 1:40. Trasa płaska, delikatne zbiegi i podbiegi, które generalnie nie męczyły. Tak biegliśmy do ok. 13km (okolice lotniska). Potem przyśpieszyłem bo gdzieś tam, z przodu (300m), biegł zawodnik z Ostrowca, którego postanowiłem dogonić. Czułem się na tyle świeży, że przyśpieszyłem do ok 4:15 i po 1,5 km cel osiągnąłem. Dalej bez zmiany tempa i tak do mety. 13km po 4:40 i 9km po 4:15 dało w sumie 1h34min46sec. Nieźle bo nie nastawiałem się na szybkie bieganie. To pierwszy mój bieg gdzie pobiegłem drugą połówkę dystansu zdecydowanie szybciej. Całość wysiłku ukoronował finisz na tartanowej bieżni stadionu MOSIRu w Radomiu. Marek przybiegł 2,5 min po mnie z poprawionym rekordem dystansu.
|
81. | 04.05.2013 | III Półmaraton Kwitnących Sadów - Sandomierz | Polska | | 21,0975 | 143 | | 01:37:23 | 7 | 56 | 13% | 13,0 | 04:37 | | |
III Półmaraton Kwitnących Sadów - Sandomierz - [04.05.2013]
Majówka u rodziców w Ostrowcu zakończona półmaratonem w Sandomierzu. Na ten bieg namówił mnie mój brat Marek, który jako poczatkujący biegacz chciał poprawić swój czas z pierwszego półmaratonu (i poprawił..). Zapisałem się myśląc, że to fajny element długiego weekendu. W Sandomierzu, na Rynku wspólny start: maraton, półmaraton oraz 10km. Jedna rundka po Rynku, zbieg po kostce i chodniku i… Sandomierz się skończył. Na pierwszym kilometrze dowiedziałem się, że trasa nie biegnie po asfalcie , nawet często nie po ścieżkach i do tego nie jest płasko. Trasa półmaratonu to istny bieg górski w sadach, trawie, błocie etc… Już na pierwszym wzniesieniu moje tętno skoczyło na 190bps więc zwolniłem a grupka pierwszych zawodników odjechała. Pomyślałem, że biegną na 10km więc niech sobie biegną. Dalej biegłem sam. Na 9km gdzieś w sadzie doszedłem kogoś, zagadaliśmy się i… pomyliliśmy trasę. Trzeba było wracać. Całe szczęście, że nie daleko. Wyprzedziła nas grupka biegaczy, ale z nią szybko sobie poradziłem i znowu biegłem sam. Tak było do samego końca. Niekończące się zbiegi, podbiegi, harcerze i policja, którzy dopiero na słowo „gdzie!” pokazywali kierunek trasy, moje zupełnie nie-trialiowe Asicsy ślizgające się na zbiegach oraz niezwykle malownicza trasa, czasami przebiegająca przez środek gospodarstwa spowodowały, że tego biegu długo nie zapomnę. Moim zdaniem Sandomierz stanął na wysokości zadania, trochę gorzej ja – ale następnym razem… No właśnie, następnym razem założę lepsze buty. Ja ukończyłem maraton na 7 miejscu, mój brat na 9tym, przy czym otrzymał nagrodę za drugie miejsce w swojej kategorii wiekowej.
|
78. | 24.03.2013 | 8 Półmaraton Warszawski | Polska | | 21,0975 | 1237 | 01:28:33 | 01:28:49 | 458 | 10077 | 5% | 14,3 | 04:12 | | |
8 Półmaraton Warszawski - [24.03.2013]
Powinno być bieganie wiosenne a było zimowe. Ósmy Półmaraton Warszawski był imprezą bardzo udaną, ja swojego rekordu nie pobiłem ale kilka rekordów padło. Rekord zimna, około -2/-3 stopni rekord frekwencji uczestników, ponad 10000, rekord życiowy mojego brata, który debiutował w półmaratonie (wiec na rekord był skazany). Od startu biegłem stałym tempem na tętnie ok 170, co na zegarku dawało ok 4:10min/km, trasa w pierwszej części po Starym Mieście i lekko z górki, potem Wisłostradą z wiatrem. Następnie już trochę trudniej bo i pod górkę (choć Belwederska mnie nie załamała) i pod wiatr. Generalnie biegło mi się lekko i czułem, że nic złego zdarzyć się nie może, dziwił mnie tylko fakt, że biegnąc 4:10min/1km biegnę w takim tłumie – ba nawet jestem często wyprzedzany:) Na mecie (błonia Stadionu Narodowego) atmosfera iście zimowa, zimno i śnieg, ale radość z pokonania kolejnego półmaratonu nie pozwoliła mi zmarznąć.
|
76. | 24.02.2013 | XXXIII Wiązowna Półmaraton | Polska | | 21,0975 | 695 | 01:30:31 | | 96 | 674 | 14% | 14,0 | 04:17 | | | |
70. | 02.12.2012 | X Półmaraton Św Mikołajów - Toruń | Polska | | 21,0975 | 1226 | 01:34:15 | | 272 | 2390 | 11% | 13,4 | 04:28 | | | |
63. | 16.09.2012 | II Półmaraton Tarczyn | Polska | | 21,0975 | 169 | 01:30:13 | 01:30:22 | 42 | 478 | 9% | 14,0 | 04:17 | | | |
55. | 26.02.2012 | XXXII Wiązowna Półmaraton | Polska | | 21,0975 | 394 | 01:38:35 | 01:38:42 | 167 | 717 | 23% | 12,8 | 04:40 | | | |
53. | 04.12.2011 | IX Półmaraton Św Mikołajów - Toruń | Polska | | 21,0975 | 868 | 01:37:15 | 01:38:36 | 221 | 1720 | 13% | 13,0 | 04:37 | | | |
43. | 05.06.2011 | 8 EuropaMarathon Gorlitz | Niemcy | | 21,0975 | 2328 | 01:37:55 | 01:38:00 | 25 | 307 | 8% | 12,9 | 04:38 | | | |
37. | 27.03.2011 | 6 Półmaraton Warszawski | Polska | | 21,0975 | 1038 | 01:40:36 | 01:41:48 | 1015 | 4700 | 22% | 12,6 | 04:46 | | | |
35. | 27.02.2011 | XXXI Wiązowna Półmaraton | Polska | | 21,0975 | 1352 | 01:50:26 | 01:50:56 | 678 | 1165 | 58% | 11,5 | 05:14 | | | |
33. | 05.12.2010 | VIII Półmaraton Św Mikolajów - Torun | Polska | | 21,0975 | 48 | 01:52:42 | 01:53:36 | 506 | 1328 | 38% | 11,2 | 05:21 | | | |
29. | 11.09.2010 | 10 Stockholm Halfmarathon | Szwecja | | 21,0975 | 416 | 01:34:54 | 01:35:46 | 824 | 9425 | 9% | 13,3 | 04:30 | | | |
28. | 15.08.2010 | XIX Półmaraton Ossów-Radzymin | Polska | | 21,0975 | 324 | 01:50:23 | 01:50:41 | 118 | 426 | 28% | 11,5 | 05:14 | | | |
27. | 31.07.2010 | II Półmaraton Ziemi Puckiej | Polska | | 21,0975 | 292 | 01:41:23 | | 187 | 481 | 39% | 12,5 | 04:48 | | | |
26. | 18.04.2010 | 27 Vienna City Marathon (Halfmaraton) | Austria | | 21,0975 | 6191 | 01:37:38 | 01:39:00 | 945 | 9320 | 10% | 13,0 | 04:38 | | | |
25. | 28.02.2010 | XXX Wiązowna Półmaraton | Polska | | 21,0975 | 123 | 01:32:44 | 01:33:09 | 189 | 1034 | 18% | 13,7 | 04:24 | | | |
23. | 06.12.2009 | VII Półmaraton Św Mikolajów - Torun | Polska | | 21,0975 | 1088 | 01:36:18 | 01:37:05 | 207 | 1390 | 15% | 13,1 | 04:34 | | | |
19. | 04.10.2009 | 10 Portugal Halfmarathon - Lisbona | Portugalia | | 21,0975 | 2023 | 01:31:28 | 01:32:26 | 207 | 2000 | 10% | 13,8 | 04:20 | | | |
15. | 17.05.2009 | 6 mBank Półmaraton Łódz | Polska | | 21,0975 | 652 | 01:26:36 | 01:26:57 | 27 | 441 | 6% | 14,6 | 04:06 | | | |
11. | 29.03.2009 | 4 Półmaraton Warszawski | Polska | | 21,0975 | 1211 | 01:33:06 | 01:33:50 | 443 | 3942 | 11% | 13,6 | 04:25 | | | |
10. | 01.03.2009 | XXIX Wiązowna Półmaraton | Polska | | 21,0975 | 592 | 01:43:41 | 01:44:04 | 290 | 628 | 46% | 12,2 | 04:55 | | | |
6. | 07.09.2008 | 23 Budapest Halfmarathon | Węgry | | 21,0975 | 6608 | 01:38:18 | 01:40:02 | 403 | 3645 | 11% | 12,9 | 04:40 | | | |
Liczba startów: 52 [1092 km] |